poniedziałek, 24 czerwca 2013

XI.

Wysiadłam z samochodu , nawet nie czekając na to , by Justin mi je otworzył. to za dużo , na jego kulturę. Szedł za mną w stronę drzwi budynku. Otworzyłam je i poczułam lekki powiew spowodowany ruchem drzwi. Cichutko westchnęłam i weszłam w głąb restauracji. Była ona pięknie ,a za razem przytulnie udekorowana, dzięki czemu goście siedzący przy eleganckich stolikach mogli poczuć się swobodnie i przyjemnie. Nie zwracając uwagi na szatyna poszłam w stronę wolnego dwuosobowego stolika, a gdy już tam doszłam , odsunęłam sobie krzesło i na nim usiadłam. Mała , czarna torebeczka znalazła się na moich kolanach , mocno ściśnięta. Po zaledwie kilku sekundach , naprzeciwko mnie usiadł Bieber. Patrzał na mnie przez krótki czas, póki nie podszedł do nas mało atrakcyjny kelner.
- Proszę bardzo - uśmiechnął się sympatycznie i podał nam karty z menu. - Chcą państwo coś do picia?
- Wodę - mruknęłam . Mężczyzna kiwnął głową nisko i spojrzał na Justina , który widocznie nie miał zamiaru złapać kontaktu wzrokowego z blondynem.
- Ja to samo -powiedział lekko zachrypniętym głosem. Chłopak odszedł.
- Justin, dlaczego na niego nawet nie spojrzałeś ? - zapytałam dość cicho.
- Wolę nie ryzykować. Wiesz z czego jestem znany. Nie wiem , czy ludzie stąd także mogą mnie kojarzyć - skinęłam głową ze zrozumieniem. - Nieważne , co zamawiasz? - zapytał znudzony
- Sałatkę... la fleur - zdecydowałam patrząc na duży wybór.
- Sałatka 'kwiat' ? - jęknął
- Nie musisz się chwalić swoim francuskim , Skarbie - wytknęłam język
- Je ne peux pas louer, je sais comment parler francais (Ja sie nie chwalę , ja umiem mówić po francusku) - również wytknął język
- Bon, vous me direz ce que vous commandez?(dobrze , powiedz mi co zamawiasz?) - zabłyszczałam swoim francuskim . Otworzył lekko usta
- Je commande un foie de volaille* (zamówię wątróbkę drobiową) - stwierdził po chwili namysłu. Kiwnęłam głową i złożyliśmy zamówienie blondynowi , który po niewielu minutach , podszedł do nas z notesikiem w rękach.

Usłyszałam trzask drzwiami , a cały gwar ucichł. Siedziałam przodem do drzwi , więc mogłam ujrzeć Jaydona Wale i czterech innych  dobrze zbudowanych chłopaków. Oblizałam suche usta i zauważyłam jak jeden z pracowników szybkim krokiem zmierza ku zapleczu. Poczułam kopnięcie z nogę.
-Co ? - powiedziałam poprzez zaciśnięte żeby w stronę Justina
- To oni ? -szepnął najciszej jak tylko mógł. Kiwnęłam głową i przeniosłam swój wzrok z powrotem na nich. Usiedli przy sześcioosobowym stole i dopiero wtedy pozostali klienci wrócili do rozmów. Nagle głowa 'lidera' zwróciła się w naszą stronę , a ja zaczęłam mówić o niczym do Justina . Zrozumiał aluzję i odpowiadał równie bezsensownymi zdaniami.

Zjedliśmy swoje dania moment po tym, jak chłopcy dostali swoje. Gdy zaczęli jeść , rozejrzeli się dookoła pomieszczenia , zanim ich wzrok spoczął na nas , przypomniały mi się słowa brata. Złapałam rękę Justina i splotłam nasze palce. Zmarszczył brwi , a ja wbiłam mu paznokcie w dłoń , by zrozumiał . Odwrócili od nas wzrok i gwałtownie wstali.
- Juss , to już zaraz - wyrwałam rękę z uścisku i włożyłam dłoń do torebki , gdzie trzymałam pistolet. Chłopak prychnął na myśl o tym , że mogę zabić. Zacisnęłam szczękę i gdy zauważyłam , gdy ludzie zaczęli się ewakuować ,wyjęłam do końca pistolet trzymając go wciąż pod stołem. Jaydon warknął coś w stronę jednego z pracowników . Jego koledzy weszli za ladę , natomiast ja wstałam z krzesła. Bieber zrobił to samo i dyskretnie przeszliśmy bliżej całego zamieszania. Dwóch z kolesi Wale'a wyprowadziło wujka Louisa z kuchni. 'przywódca' zaśmiał się szyderczo i wyciągnął pistolet. Juss wyciągnął pistolet
-Puść go ! - warknął groźnie szatyn. Gdy wszystkie pary oczu skierowały się na nas , szybko skierowałam pistolet na chłopaka trzymającego wujka. Powoli szłam w tamtą stronę , a Justin za mną tak , aby żaden z gangu nie rzucił się na ratunek marnemu koledze. Jaydon zagwizdał
- Witam Cię , Bieber. Co tutaj robisz? - powiedział spokojnie , lecz widać było , że się denerwuje. Gdy Justin stanął i zaczął niemiłą rozmowę z tym dupkiem , ja strzeliłam do chłopaka trzymającego mojego wuja. Justin wraz z reszta chłopaków spojrzeli na mnie zdziwieni. Zabrałam zszokowanego mężczyznę do naszego auta i usiadłam z nim na tylne siedzenia.

_______________

Witam , witam ! Skaarby wy moje !
Jak się podoba rozdział ?

Dzisiaj nie ma minimum ilości komentarzy .
Chcę zobaczyć ile osób skomentuje to bez żadnych minimum.
Kocham Was !

wtorek, 18 czerwca 2013

X.

Ukucnęłam przy walizce i wzięłam stamtąd dużą koszulkę Avana i bokserki. Wróciłam do łazienki mijając w drzwiach Justina. Ubrałam tam swoją piżamę i umyłam zęby. Westchnęłam na myśl o tym , że mam spędzić te kilka dni z Bieberem. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do swojego łóżka. Nigdzie po drodze nie widziałam szatyna. Rozejrzałam się jeszcze raz po apartamencie i wzruszyłam ramionami sama do siebie gdy nie było go w żadnym z pokoi. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Wybrałam ostatni numer , z którym się łączyłam i przyłożyłam smartfona do ucha.
- Halo ? Jade? Dotarliście już ? - Brad zasypał mnie pytaniami
- Cześć , tak dotarliśmy już - uśmiechnęłam się do siebie
- To dobrze , jak hotel ?
- Brad , nie przyjechałam tu , by zwiedzać hotel , tylko by ... sam wiesz co - westchnęłam
- No tak , racja - zaśmiał się pod nosem - Jak z Justinem ?
- Nie wiem, nie ma go - prychnęłam
- Jak to nie ma ?
- Był na chwilę ale już sobie gdzieś poszedł - powiedziałam tak , by zrozumiał , że nie mam ochoty o nim gadać
- Okey , rozu-słychać było szum a po chwili w słuchawce usłyszałam głos braciszka
- Jade ?!
- Tak , to ja - przewróciłam oczami
- Słuchaj , jutro Jaydon przyjdzie do restauracji Bon Appetit i z tego co się dowiedzieliśmy , chcę zabić szefa tamtejszej kuchni. Wiem,że nie jesteśmy super bohaterami , by ratować życie byle komu , ale szefem tamtej kuchni jest wujek Louis, pamiętasz !? To on zajął się nami po śmierci rodziców ! - mówił zdyszany. Powoli wszystko zaczęło mi się układać i zaczęłam rozumieć co mam zrobić.
- Dobra , jak Justin przyjdzie , to mu to powiem .
- Poudawajcie jakąś parę czy coś - zaproponował
- Nie. - warknęłam
- Cokolwiek. Pamiętasz , że wujek Lou przestał się nami opiekować , bo zmarła jego  żona Nina . Dopiero niedawno zaczął żyć z tym normalnie ,więc ..więc sama wiesz , jak bardzo ważne jest uratowanie jego życia.
- Tak , wiem Av, damy radę - usłyszałam , jak ktoś wchodzi do apartamentu. - Muszę kończyć , zadzwonię , jak będzie po wszystkim , Kocham Cię , pa - nie dając mu dokończyć , rozłączyłam się, po czym wstałam z łóżka i w dość skąpej piżamie weszłam do salonu , naciągając bluzkę ,która ledwo zakrywała pośladki . Na środku pokoju stał Justin z roztrzepaną fryzurą i skrawkiem koszulki w spodniach. Uniosłam brwi patrząc na niego
- Powiem jedno - zaczął - Ta panienka z recepcji jest ..ostra - westchnął rzucając się na kanapę. Przysięgam Wam ,że w tamtym momencie zachciało mi się wymiotować.
- Jesteś obrzydliwy ,ale mniejsza z tym. Mamy jedną rzecz jutro do wykonania - spojrzał na mnie tym razem poważnie . Wiedział , że teraz nie może myśleć już o seksie z recepcjonistką tylko o 'pracy'. Opowiedziałam mu wszystko , a ten na koniec skinął głową.
- Dobra , idę się wykąpać - stwierdził wstając z kanapy . Ruszyłam w stronę swojego łóżka , gdzie się położyłam i przykryłam kołdrą. Szatyn wszedł i wyjął świeżą bieliznę ze swojej walizki i zanim wyszedł , cmoknął mnie w policzek
-Branoc , Mała - pożegnał się wchodząc do łazienki. Olałam fakt , że to co zrobił , było niestosowne i nie podobało mi się to i zasnęłam szybko , ówcześnie wycierając policzek.

Usiadłam na łóżku i powoli zeszłam z łóżka . Chłopak jeszcze spał ,więc spokojnie , poszłam w stronę kuchni.
- Seksowny tyłek - powiedział , gdy wyszłam z 'naszego' pokoju. Przewróciłam oczami i idąc dwa razy mocniej zakręciłam pupą. Chłopak gwizdnął, po czym po kuchni rozległ się mój chichot. Niech się chłopak nacieszy. Spojrzałam na bat , na którym wypisane były ceny posiłków , które można zamówić , a powyżej numer , na który trzeba zadzwonić.
- Zamów mi omleta ! - zawołał wchodząc do łazienki. Kolejny raz dzisiaj przewróciłam oczami i zamówiłam mu ten omlet i sobie płatki.
Dzwonek zadzwonił równo z wyjściem szatyna z łazienki.
-Idź otworzyć - powiedziałam mu i weszłam do łazienki z ubraniami.

Wyszłam ubrana

















i zauważyłam , że na stole w salonie leży już miska z płatkami. Usiadłam na kanapie , wzięłam ją do rąk i zaczęłam konsumować. Z naszego pokoju wyszedł Bieber
- Zamówiłem nam stolik w restauracji na 17.30 - westchnął siadając obok mnie i włączając telewizor. Odłożyłam miskę do zlewu i umyła ręce
- Idę się przejść po hotelu - mruknęłam i wyszłam z naszego apartamentu. Zadzwoniłam po kolei do dziewczyn i omówiłam im wszystko dokładnie , po drodze podziwiając progi hotelu. W kawiarni zamówiłam kawę i razem z nią wróciłam do pokoju 202. Weszłam do środka , a poza i miejsce pobytu Biebera nie zmieniła się ani trochę. Wyjęłam telefon z kieszeni gdy poczułam tam wibracje.
''Wstaw proszę jakąś fotkę na Insta , chcę Cię widzieć ;) '' - Brad
Zaśmiałam się pod nosem i gdy dostałam zdezorientowane spojrzenie Justina , pokazałam mu telefon .
- To ja Ci zrobię to zdjęcie - zaproponował chłopak
- Nie lubię , gdy ktoś robi mi zdjęcia.
- Zrobię i koniec - powiedział nieco surowszym tonem . Skinęłam głową i dałam mu się sfotografować
"Dla @lolIamBrad ;)"

Wyjęłam z walizki sukienkę , która nadawałby się na kolację.Westchnęłam pod nosem i weszłam do łazienki , gdzie zaczął się przygotowuję-się-nie-przeszkadzać-time. Ubrana i wymalowana wyszłam z łazienki.
-Justin! - zawołałam gdy była już 17.10 , a chłopak wciąż się nie wyszykował. Wyszedł z łazienki ubrany w koszule , luźnie spodnie oraz supry . - Trzymaj - rzuciłam w niego kluczami od apartamentu i wsadzając do torebeczki pistolet ,wyszłam z pokoju.
-Misję czas zacząć - powiedział szatyn gdy pojawił się obok mnie

________________

Dziękuję  ,za aż tyle komentarzy ! Miałam mały problem z blogami ,
bo usunęły się wszystkie szablony itp. ale jestem ;)
Mam nadzieję , że spodobał Wam się ten rozdział

18 komentarzy = Rozdział 11 
Kocham Was !

piątek, 7 czerwca 2013

IX.

Usiadłam na miejscu pasażera i z okna pomachałam do chłopaków stojących na ganku.
- Dłużej się nie dało? - warknął Bieber gdy odjechaliśmy. Spojrzałam na niego zdziwiona
- Ta minuta Cię nie zbawiła - powiedziałam pod nosem
- Tak ,ale wolałbym już mieć ten wyjazd za sobą .
- Może ty po prostu jesteś zazdrosny? - powiedziałam unosząc brwi. Chłopak momentalnie wybuchł śmiechem
- Nigdy w życiu nie będę zazdrosny o taką dziwkę ,jaką jesteś ty - powiedział rozbawiony. Zacisnąłem usta w wąską linię lecz nie odezwałam się . Szatyn włączył radio , w którym puścili jaj zgaduję ,jego ulubioną piosenkę , ponieważ zaczął nucić ją pod nosem i palcami stukać o kierownicę. Nie powiem ,piosenka wpadała w ucho. Oblizałam usta i wciąż myślałam o tym jak mnie nazwał. Przysięgam wam , że nienawidzę tego. Tego braku szacunku do kobiet. Do ludzi. Do mnie. Przez godzinę nie odezwałam się słowem. Zatrzymaliśmy się na stacji ,a ja szybko wyszłam z samochodu i weszłam do budynku ,gdzie kupiłam paczkę żelek. Zapłaciłam za produkt i usiadłam przy stoliku dla klientów. Z tylnej kieszeni wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Brada
- Cześć! - odebrał po pierwszym sygnale
- Hej , Brad
- Gdzie już jesteście
- Nie wiem ,ale siedzę na stacji.
- Um..muszę kończyć , Avan mnie wzywa - mruknął niezadowolony
- Jasne , papa - pożegnałam się uśmiechając lekko
- Do usłyszenia , papa - pożegnał się ,a ja wstałam z krzesła ,po czym wyszłam z budynku , po drodze mijając Justina ,który szedł zapłacić ,za paliwo. Wsiadłam do samochodu i sięgnęłam do tyłu ,gdzie leżała teczka z laptopem. Wyjęłam go i położyłam na kolana. Zanim się włączył , zdążył przyjść Biebs
- Mogłabyś sprawdzić w wyszukiwarce Jeydon'a Wale? - zapytał odpalając silnik. Kiwnęłam głową nie chcąc się odzywać ,i weszłam w specjalny program ,który wyszukuje ludzi i ma o nich wszystkie dane. Wpisałam imię
- Wale? - upewniłam się by poprawnie wpisać jego nazwisko
- Yep - powiedział akcentując ostatnią literę.

Jaydon Wale - 20 letni przywódca gangu "Wale's People" . 
Naliczone 53 ofiary, 9 skradzionych aut i wiele mniejszych kradzieży " 

Przeczytałam  pierwsze zdanie i prychnęłam. Ten sprzęt to cudo . Aktualizowany jest co trzy godziny , i ani policja ,ani szpiedzy ,czy detektywi ,nie mają czegoś takiego.
Doczytałam do końca informację o nim,a Bieber jedynie na to skinął głową.

-Jesteśmy - szturchnął mnie szatyn. Mrugnęłam parę razy po czym przeciągnęłam się na co Justin wydał z siebie cichy chichot. Olałam go i wyszłam z samochodu . Byłam w jakimś garażu.
- Um.. Justin .. Gdzie jesteśmy ? - mruknęłam zaspanym głosem. On zaśmiał się i podszedł do mnie z bagażami
- W Oklahomie ,w hotelu - z walizkami szedł w górę schodami ,a ja za nim. Dostaliśmy się do pięknego holu , gdzie za recepcją stała uśmiechająca sie za słodko blondynka. Razem podeszliśmy do niej i po zalotnym przywitaniu się ,Justin zwrócił się do mnie
- Idź do naszego pokoju. - podał mi kluczę. Wzięłam je i po chwili stałam już w środku apartamentu. W jednym z pokoi były dwa łóżka , które dzieliły jakieś dwa metry.

Gdy wyszłam spod prysznica, usłyszałam ,że Bieber wchodzi do salonu. Wytarłam się i przez to ,że walizki dopiero przyszły wraz z szatynem , byłam zmuszona ,na gołe ciało założyć szlafrok. W lustrze obróciłam się ,sprawdzając czy na pewno nie widać mojej blizny. Mimo ,że było to niemożliwe... zrobiłam to. Jestem na tym punkcie przewrażliwiona. Wyszłam z łazienki i nie zwracając uwagi na chłopaka, przeniosłam swój bagaż do pokoju , obok mojego łóżka. Słyszałam kroki za mną i byłam pewna ,że on patrzy na mnie ,co krępowało mnie ,bo gdyby nie ten materiał byłoby widać moją bliznę .

______________________

Sie Ma ! Przepraszam że nie dodawałam od  5 dni nic ;cc
Dziękuję za komentarze i mam prośbę...
Jak nazwać razem JAde i Justina ? Tak jak jest.. Jelena ,czy Jemi , czy Jiley
Czekam na Wasze propozycję kochani !

15 komentarzy = 10 rozdział !

niedziela, 2 czerwca 2013

VIII.

Poniedziałek . Historia . Zabierzcie mnie stąd . Usiadłam w ostatniej ławce i poprawiłam spadające mi na twarz włosy.
- Panno Thirwall - powiedział lecz sam wzdrygnął się czytając moje nazwisko. Spojrzałam na niego - Przeszkadzam Ci w czymś ? - zapytał ironicznie widząc mój telefon w rękach
- Tak - odpowiedziałam nie spuszczając z niego wzroku. Wyraźnie zbiłam go z tropu
-A z kim tak piszesz? - zapytał i uniósł brwi. Wiedziałam co zrobić by mnie zostawił
- Z moim ukochanym , starszym bratem - skłamałam . Z nikim nie pisałam tylko surfowałam po internecie. Widocznie się zmieszał ,wiedząc kogo mam na myśli.
-Um.. Ah tak? Więc.. pozdrów go - powiedział szybko i odszedł. Każdy nauczyciel wiedział kim był Avan Thirwall. Jeszcze gdy uczęszczał do tej szkoły, robił tu niezłą rozróbę. Rada pedagogiczna bała się mojego przyjścia i mimo tego ,że wierzyli, że będę jego przeciwieństwem, kontynuuję tradycję rodzinną. Do końca historii ,nauczyciel nie miał do mnie już żadnych pretensji. Wyszłam z klasy spokojnie i podeszłam do szafki, skąd wyciągnęłam podręczniki od Chemii. Szłam po korytarzu póki nie zobaczyłam przyjaciółek. Przywitałam się z nimi i opowiadając sobie co działo się na różnych imprezach czyli inaczej mówiąc - plotkując , szłyśmy przez hol. Wszystkie cztery miałyśmy tą lekcje razem więc tak samo weszłyśmy do klasy. Lekcja minęła łudząco szybko ,ale tylko dzięki temu , że mam internet w telefonie.

Nareszcie ostatnia lekcja ,czyli angielski. Jedyna lekcja dzisiaj ,która odbywała się na trzecim piętrze. Wszyscy uczniowie rozłożeni byli na wszystkich piętrach oprócz ostatniego. Chyba ,że mówimy o tych debilach ,z którymi muszę dzielić dom. Ugh. Bez żadnych problemów weszłam na schody ,przy których stał jeden ,umięśniony facet. Odsunął się, dając mi dostęp do mojego celu. Nic się nie odzywając ,dotarłam tam. Zauważyłam ,jak dwójka z chłopaków ,których widziałam dzisiaj w MOJEJ kuchni ,się biło. Może nie biło ale popychało. Dotarłam do damskiej toalety. W spokoju załatwiłam to co trzeba i wyszłam z małego pomieszczenia, myjąc po drodze ręce. Drzwi trzasnęły za mną , a wszyscy zebrani tam chłopcy spojrzeli się na mnie. Olałam ich wzrok i wyjęłam z czarnych , 'dziurawych' spodni, wyciągnęłam Iphona w oćwiekowanym phone case. Przejechałam palcem po strzałce i sprawdziłam co takiego, ktoś chce ode mnie
Od : Avan
Treść : Bieber ma przekazać Ci wiadomość ,trzymaj się
Przewróciłam oczami i szlam dalej aż ktoś nie szarpnął od tyłu mojego ramienia. Gdy podniosłam głowę nad komórkę ,zobaczyłam ,że to Justin.
- Musimy pogadać - wysyczał przez zęby
- Wiem , mów - warknęłam. Rozejrzał się po holu i zaczął
- Mamy do zrobienia ważną rzecz - powiedział zdenerwowany. Prychnęłam
- "Mamy" ? Sorry , nie będę robić nic z Tobą - odwróciłam się na pięcie lecz zostałam przygwożdżona do  ściany
-Nie będę się tobą przejmował ,ale masz wykonać polecenie swojego brata - powiedział groźnym tonem. Oblizałam usta.
- Mów co dokładnie - rozejrzał się po holu i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę ciemnego schowka. Zdziwiona jego ruchem posłusznie szłam za nim. Przywarł mnie tam do ściany
- Słuchaj , Jade - splunął - Musimy jechać do Oklahomy zabić paru gości - spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami
- Czemu razem?
- Bo są niebezpieczni i 'tak będzie lepiej' - przewrócił oczami
- Czemu aż do Oklahomy? Przecież tam z Californi trzeba jechać przez Arizone i Albuquerque- wymieniłam dwa stany przez które trzeba byłoby jechać.
-Widzę,że jesteś świetna w geografii - rzucił - bo grupka ludzi stamtąd , zadarła z ludźmi stąd. Jasne? - kiwnęłam głową - Zresztą wierz mi, że nie uśmiecha mi się wyjazd z Tobą -warknął , po czym usłyszeliśmy dzwonek na lekcje.
- Chemia , nie idę - mruknęłam do siebie i usiadłam na podłodze w schowku. Dodam ,że światło było tam zgaszone.
- Ja też mam chemię i nie pójdę - uśmiechnął się cwaniacko
- To wyjdź
- Nie
-Tak
- Zamknij mordę ,bo zaraz nie będzie tak przyjemnie - powiedział nagle szorstko. Oparłam się o ścianę i nie odzywając się przez całą lekcję , siedziałam tam z Bieberem . Fuj.


Wyszłam z szkoły i od razu wsiadłam do Mustanga. Wkurzona odjechałam z podjazdu i ruszyłam w stronę domu. Muzyka nie grała ,bo zapewne zirytowałaby mnie jeszcze bardziej. Jestem wkurzona na tą misję z Justinem. Wjechałam szybko do garażu i zamykając po drodze samochód ,wbiegłam po schodach do willi.
- Avan ! - wydarłam się ,co sprawiło,że mój brat zszedł z górnego piętra
- Co się stało ?
- Czemu mam jechać z tym idiotą do Oklahomy !
- Nie krzycz - powiedział groźnie ,przez co się uspokoiłam - Jesteście dobrzy i wydaję mi się ,że chcesz pokazać mu,że umiesz kogoś zabić bo przez dwie godziny go przekonywałem i wciąż mi nie wierzy - przeanalizowałam jego słowa i kiwnęłam głową - Jesteś już spakowana ,a wyjeżdżacie o 17.30 - rzucił i wrócił do swojego pokoju piętro wyżej. Zacisnęłam piąstki i napiłam się soku pomarańczowego , przy okazji witając się z ludźmi w salonie. Będąc już na schodach w drodzę do salonu , usłyszałam ,jak ktoś sygnalizuje ,że wrócił . Odwróciłam się i zobaczyłam na schodach moją ulubioną parkę. Wbiegłam szybciej do swojego pokoju i napisałam o moim wyjeździe do przyjaciółek. Leżąc na łóżku i rozmyślając, usłyszałam jęki. Czyżby pożegnalny seks Justina Biebera i Chanel Celay'i . Prychnęłam pod nosem i sprawdziłąm godzinę . Piętnaście minut do wyjścia.

Weszłam do pokoju Brada.
- Hej - mruknęłam cicho. gwałtownie się obrócił
- Jade ? Co Ty tu robisz ? - wstał i przytulił mnie.
- Zaraz wyjeżdżam - powiedziałam smutno
- Co ? Nic o tym nie wiedziałem... - pocałował mnie w czoło. Delikatnie się uśmiechnęłam
- I to w dodatku z Bieberem - westchnęłam
- Ouch... w sumie... dobrze ,że go nie lubisz , bo byłbym zazdrosny - cmoknął mnie w policzek
- Racja , nie masz o co być zazdrosny. - zachichotałam.

- Pa pa - pocałowałam go w kącik ust i puściłam oczko. Brad delikatnie się zarumienil
- Będę tęsknił...- pogładził mój policzek
- To tylko parę dni ...a poza tym.. są przecież telefony - uśmiechnęłam się do niego.
- Muszę zrobić jedno - przeczuwałam co zrobi. Uśmiechnęłam się w duchu.
- Rób - delikatnie mnie pocałował, lecz zdążyłam poczuć smak jego ust. To było wspaniałe. -Pa - szepnęłam i wsiadłam do auta za którym siedział już zniecierpliwiony Justin

____________________


Hej ,hej ,hej !
Mam dla was informację !
Już parę razy słyszałam jak ktoś dziękował mi za tłumaczenie JBFF.
JA NIE TŁUMACZĘ , TO BLOG MOJEGO WYMYSŁU!
Miło było mi to słyszeć , ponieważ tłumaczone blogi są naprawdę świetne , lecz ten jest wyłącznie mojego wymysłu - jak napisałam wyżej.
Dziękuję za miłe komentarze ;)

12 komentarzy = Rozdział 9