poniedziałek, 27 stycznia 2014

XX.

Justin's POV

Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału. Starałem się ją oczarować,sądziłem że wszystko skończy się tym,że zabierze mnie i wyczyści ranę.
To był mój cel.
Poniekąd ona jest moim celem.
Przyjrzyjcie się jej idealnej figurze,włosach,nieskazitelnej cerze i...figurze,o tak..
Przeczesałem do tyłu włosy i ściągnąłem bluzkę ruszając do naszej wspólnej łazienki. Zanim wszedłem do pomieszczenia rozejrzałem się po korytarzu na którym nie było już Jade. Po zrzuceniu z siebie wszystkich ubrań, wszedłem pod prysznic. Potarłem zmęczoną twarz i zacząłem się myć.

Po długim i relaksującym prysznicu,ubrałem czerwone bokserki Ethika i czarne spodenki których gumka spoczywała dość nisko. Przechyliłem głowę raz na jeden i raz na drugi bok słysząc celowe chrząknięcie kości. Uśmiechnąłem się i zszedłem na dół gdzie siedziało kilka osób.
Na mojej klatce piersiowej wciąż widniał siniak ale nie przejąłem się tym. Usiadłam na kanapie obok Fredo i skinąłem do niego głową
-Jak tam? - uniosłem brew
- Cool,ale teraz słuchaj bo masz misje,czekamy tylko na jedną osobę - powiedział Fredo opierając łokcie na kolanach i łącząc swoje dłonie ze sobą.
- Na kogo? - rozejrzałem się w momencie gdy do pokoju weszła Jade. Wypuściłem powietrze z ust przeczesując włosy w tył. widzę ją w tym stroju już drugi raz,ale działa na mnie cholernie dobrze. Do tego na moich oczach z jej ramienia zsunęło się ramiączko od stanika,który krył się pod bluzką..
- Dobra,już wszyscy jesteśmy - odchrząknął Avan.- Nie wiem czy pamiętacie ale rodzinie Evans,a raczej panu Dylanowi Evans półtora tygodnie temu minął drugi termin zapłaty za zabicie jego znajomego i za dragi - Thirlwall przejechał wzrokiem po wszystkich znajdujących się w salonie. - Przez ostatnie dwa dni Mike śledził jego dzienny plan.- wszystkie oczy na moment były na Mike'u. Oprócz oczu Jade które skupiły się na moim ciele co wywołało uśmiech na mojej twarzy. - Więc planem jest bomba,w momencie gdy wszyscy będą w domu. - skinąłem głową sam do siebie - Justin,Fredo i Jade -od razu się uśmiechnąłem- zrobią bombę,zrobicie ją nie w domu i nie w magazynie,bo tam są inne prace,ale gdzieś blisko villi Evans'ów. okej? - spojrzał po kolei na Jade,mnie i Fredo uzyskując naszą zgodność z jego planem.
- Przyjedzie po was  Brad i oddacie Will'owi bombę,którą on odłoży. Wszyscy będziemy wtedy w pobliżu domu,gdy cokolwiek miałoby nie wyjść - kontynuował. A teraz...Fredo weź z piwnicy potrzebne wam rzeczy - rzucił kumplowi kluczyki.
- Jak już będziemy wiedzieć gdzie montujemy to dać znać Bradowi tak? - mruknęła Jade wstając. Brat dziewczyny pokiwał twierdząco głową. - Ile mamy czasu?
- Za 2,5h na miejscu - powiedział szybko Mike.
Wstałem z miejsca i ruszyłem na górę obok Jade. Nie patrzała na mnie i gdy chciałem zacząć rozmowę weszła do swojego pokoju. Wzruszyłem ramionami i wszedłem do swojego. zmieniłem spodnie na czarne,opuszczając je równie nisko jak poprzednie,założyłem bluzkę w moro i zarzuciłem na siebie czarną bluzę z kapturem. Wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi i zszedłem na dół gdzie stał Fredo
- Trzymaj,Bieber - zaczekał aż włożę papierosa do ust i podał mi kilka rzeczy do bomby. W tym czasie zeszła również przebrana Jade.
- Jade podpalisz mi fajkę? - wymamrotałem niewyraźnie nie mając wolnej ręki by to zrobić. Podeszła blisko mnie,wyciągnęła papierosa z moich ust. Zmarszczyłem brwi gdy włożyła go między swoje wargi. Sięgnęła po zapalniczkę i odpaliła papierosa. Wyszła z domu a my zaraz po niej. Dziewczyna kilka razy się zaciągnęła i wsunęła do moich ust peta. Uśmiechnąłem się i gdy Fredo wyrównał wszystko tak,że nieśliśmy tyle samo,złapałem za fajkę i zaciągnąłem się. Czułem smak truskawki na papierosie dzięki czemu uśmiechnąłem się szerzej. Po 15 minutach doszliśmy w szybkim tempie między zaniedbane bloki przypominające te z Bronxu. Byliśmy w wąskiej uliczce. Oboje ukucnęliśmy z Alfem i planowaliśmy jak to zrobić. To miała być nie mała bomba co trochę utrudniało nam zadanie.
- Jade stań tam na rogu i strzelaj do każdej napotkanej osoby,nie chcemy żadnych świadków.- pchnąłem zablokowaną bronią tak że po betonie przesunęła się do dziewczyny, Sięgnęła po nią i zablokowała.
- A co z drugą stroną? - usłyszałem jej głos więc uniosłem głowę.
- Jak z Fredo będziemy wiedzieć co dokładnie zrobić, to on pójdzie - oblizałem usta tłumacząc jej. Skinęła głową i poszła w wyznaczone miejsce. Robiło się ciemno i dzięki temu że uliczka była krótka a my kucaliśmy na jej środku ,widziałem zarys jej figury otulonej w ciemną bluzę i czarne rurki.

Po 45 minutach kombinowania gdy Fredo stał już na drugim rogu,rozniósł się cichy krzyk mężczyzny i wielkie "bum". Spojrzałem na chłopaka ale on ruchem głowy wskazał na Jade. Spojrzałem na nią a ona ponownie stała niewzruszona opierając się o ścianę budynku. Uśmiechnąłem się łobuzersko wiedząc że o ona. Kontynuowałem swoje zadanie.


Zostało nam 10 minut,a bomba nie była dokończona.
Jade na moment podeszła do mnie
- i jak idzie? - westchnęła kucając.
- zaraz skończę - mruknąłem skupiony. Usłyszałem jakieś ciche kroki. - Ktoś idzie - szepnąłem w jej stronę a ona szybko odblokowując pistolet pobiegła na róg. Prawie strzeliła ale szybko odrzuciła broń w bok. Zdziwiony wziąłem broń i zablokowałem ją.
- Fredo dokończ to - mruknąłem wskazując na bombę,wiedziałem,że bardziej ogarnia takie rzeczy. Spojrzałem znów w stronę Jade a ona ruszyła przed siebie znikając za rogiem. Podszedłem tam i przygryzłem wargę widząc jak kuca przed małą dziewczynką. Co ona robiła tam o takiej porze?
- Co się stało? - szepnęła Jade wycierając poliki dziewczynki.
- N-nie wiem gdzie jest mamusia - rozpłakała się chowając twarz w dłonie.
- Mogę cię przytulić? pomogę ci niedługo znaleźć ją okej? - zdziwiłem się słysząc jej opiekuńczy głos
-Dobzie..ale c-co ty chciałaś zlobić z tym pistoletem? - pociągnęła noskiem.
- Nic, nieważne - przytuliła dziewczynkę mocno i wzięła ją na ręce.

- Gotowe! -usłyszałem głos chłopaka i podszedłem do niego a w uliczkę weszły dziewczyny. Alfredo chwilę na nie patrzał ale po chwili zrozumiał sytuację. w drugiej strony podjechał samochód który prowadził ten chuj Brad.
- Co z nią zrobimy? - mruknął do mnie chłopak podchodząc do auta. Wsiedliśmy wszyscy ,a Flores z przodu.
- Odstaw mnie na Fash street - powiedziała Jade trzymając wystraszoną dziewczynkę. - pójdę z małą,powiecie Avanowi - głaskała jej plecy.
- Pójdę z Tobą - uśmiechnąłem się do niej,uzyskując..przewrócenie oczami. Zirytowany Brad zatrzymał się na wskazanej ulicy

sobota, 4 stycznia 2014

XIX.

Zmarszczyłam brwi widząc jak przy nogach Justina leży rozbity wazon a na jego ubraniu i rękach plątały się kawałki szkła. Jego szczęka była zaciśnięta a oczy cisnęły piorunami w stronę...Brada.. Spojrzałam na nich i weszłam powoli.
- Co tu się dzieję? - szepnęłam cicho tak naprawdę domyślając się o co się kłócili. Twarz Brada była lekko napuchnięta z lewej strony.
Obie pary oczy skierowały się na mnie,a ja przełknęłam ślinę. Nie zastanawiając sie nawet ruszyłam w stronę Justina. Nie wiem dlaczego ale podeszłam
-Odejdź - syknął w moją stronę i wyciągnął szkło z które wbijało się w jego skórę na dłoni. - Jeszcze ten skurwiel rzuci w Ciebie wazonem - podszedł do niego i walnął łokciem w brzuch - Powinienem Cię zabić - dodał na końcu i wyszedł z pokoju wymijając dziewczyny.
- To dlaczego tego nie zrobisz kutasie?! Boisz się?! - zawołał skulony w pół Brad. Westchnęłam.
- Nie mam zamiaru wami się opiekować,zachowujecie się jak dzieciaki - wymamrotałam wychodząc z pokoju. Weszłyśmy wszystkie trzy z powrotem siadając na łóżku
- Nie pomożesz Justinowi? - powiedziała Perrie
- Czemu akurat jemu?
- A czemu akurat do niego podeszłaś? - zagryzłam wargę
- Nie wiem - szepnęłam - Samo jakoś tak wyszło - wzruszyłam ramionami i poczułam jak Leigh-Anne szturcha mnie w bok - Jesteście głupie - śmiejąc się wstałam - idę do łazienki
Wyszłam z pokoju ,mimo ,że łazienkę miałam w nim.. Po cichu ruszyłam do pokoju Justina, złapałam za zimną klamkę i ciągnąc ją w dół - pchnęłam. Stanęłam w jago pokoju i spojrzałam na chłopaka owijającego bandażem rękę od łokcia w dół przykrywając tatuaże. Odchrząknęłam cicho opierając się plecami o drzwi. Jego srogi wzrok skierował się na mnie ale po chwili złagodniał
- o co się kłociliscie?
- o nic - warknął
- przestań udawać twardego przez cały czas - warknęłam
- a ty powiedz mi co masz za bliznę na plecach - wstał gwałtownie
- nasz wróg po prostu ..-przełknęłam głośno ślinę- chciał zrobić mi coś złego,skończyło się na tym że przejechał noże po moich plecach- westchnęłam nie zamierzałam płakać,przecież było minęło,nie ja jedyna mam blizny an tym świecie
- skurwiel -szepnął Jus a ja zachichotałam - hm? - zmarszczył brwi
- Nie nic - oblizałam usta.- więc Brad rzucił w Ciebie wazonem? -uniosłam brew a chłopak podszedł kilka kroków do mnie. Powoli skinął głową i lekko uniósł koszulkę ukazując swój piękny brzuch na którym widniał przekrwawiony siniak. Zaczesałam kosmyk włosów za ucho i spojrzalam w jego oczy.
-Więc..- zaczęłam - pa - wyszłam szybko z jego pokoju. Okej przyznaję,że jest przystojny,ma piękne oczy,jest..seksowny,ale nie lubię jego charakteru,mimo,że jest taki jak mój. Czuję do niego niewiadomą nienawiść

______________________________



Dzień dobry :)
Przybyłam z dość krótkim rozdziałem w którym mało się dzieję,ale Uwaga Uwagaaaa



POJAWIŁO SIĘ KONTO JADE NA TWITTERZE!

<KLIKAJ!>
JEST KTOŚ CHĘTNY BY BYĆ JUSTINEM? PISZCIE NA MOJE KONTO @jdbmydependence