środa, 29 maja 2013

VII.

Przetarłam piąstkami oczy i otworzyłam je
- Co Ty tu robisz , Bieber?! - wrzasnęłam gdy już ujrzałam szatyna opierającego się odrzwi
- Czekałem tu na Ciebie - mruknął uwodzicielsko co totalnie na mnie nie działało
- Spadaj , idioto - zauważyłam ,jak jego szczęka się zaciska lecz nie odpuściłam - Możesz już stąd wyjść ? - syknęłam
- Mogę ,ale jeszcze jedno - pchnął mnie na ściane - teraz wiem, kim jesteś i to nie zmienia faktu,że nie wierzę w to,że kiedykolwiek zrobiłabyś krzywdę komukolwiek więc nie boję się Ciebie - warknął
- To już jest Twój problem. Tak samo jak to ,że ja nie boję się Ciebie i Twoich beznadziejnych gróźb - powiedziałam gdy wychodził z pokoju. Usiadłam na dużym łóżku i przetarłam jedną ręką plecy, którymi walnęłam o ścianę
- Ała - jęknęłam gdy ręką dotknęłam najbardziej bolącego miejsca - Dupek

Po umyciu się, położyłam sie pod kołdrę i rozmyślałam o tym jak ja przeżyję z tymi ludźmi. Dobrze wiem,że powinnam bać się Justina ,ale tego nie robię. Przez swój niewyparzony język zazwyczaj pogarszam sprawę,lecz dzięki moim możliwościom ,zawsze daję sobie radę. Jak na razie ...

Usiadłam powoli i zsunęłam nogi na bok by moje stopy mogły dotknąć drewnianej podłogi. Odpychając się dłońmi od łóżka , wstałam i podreptałam do swojej łazienki. Wcale nie zdziwił mnie mój wygląd , gdy trafiłam wzrokiem na lustro . Zawsze wyglądam tak samo o 6.45 więc bez większych dramatów ściągnęłam bieliznę w której spałam i weszłam pod prysznic. Po relaksującej kąpieli, owinęłam się ręcznikiem i w pokoju się ubrałam  (Jade - Outfit) . Zmęczona ruszyłam ponownie do łazienki , gdzie nałożyłam make-up , a następnie zeszłam na dół .
- Dzień Dobry - zawołał Brad przytulając mnie od tyłu i całując w policzek, gdy byłam w kuchni.
- Hej - powiedziałam lekko się uśmiechając i podeszłam do lodówki.
- Czemu jest pusta? - powiedziałam oburzona i spojrzałam na salon za blatem. Wszyscy patrzeli na mnie jedząc kanapki, Więc to tam jest cała zawartość lodówki.  Jak raz w życiu chciałam zjeść śniadanie, to nie mogłam. Burknęłam kilka słów pod nosem i olewając ich spojrzenia , wzięłam torbę i przewiesiłam ja przez ramię. Założyłam na nogi bordowe Martensy
- Idziesz już do szkoły ? Może zabierzesz ze sobą Justina i Chanel - Ta dwójka spojrzała na mnie przez słowa brata
- Tak , idę , nie , nie zabiorę - powiedziałam tak by usłyszeli. Avan skarcił mnie wzrokiem ,lecz olałam to i wyszłam po czym wsiadłam do swojego czarnego Mustanga. Słyszałam, jak za mną wychodzi Bieber z Celay'ą . Ignorując ich , wsiadłam do swojego auta i odjechałam. Dopiero w lusterku zobaczyłam jak wsiadają do białego Ferrari . Podjechałam na podjazd szkoły , wysiadłam z auta i oparłam się o jego maskę.  Wyciągnęłam papierosa z paczki którą znalazłam w samochodzie i włożyłam do ust zaciągając się nim i z przymkniętymi oczami wypuściłam dym z ust. Uśmiechnęłam się czując ulgę w płucach. Czułam, jak Justin mi się przygląda trzymając w talii blondynkę. Spojrzałam się na niego i bezgłośnie powiedziałam "Czego?" . Szatyn uśmiechnął się zadziornie i puścił mi oczko. Pokazałam mu środkowy palec i odepchnęłam się od samochodu , zamykając go , poszłam w stronę szkoły gasząc po drodze papierosa o chodnik.


________________________

Cześć ,kochani! Pod poprzednim postem pojawiło się aż 7 komentarzy !
Strasznie Wam dziękuję i jak widzicie , przybywam z kolejnym rozdziałem!
Wiem, że nie jest zbyt długi ale to tylko dwa dni różnicy!
Możliwe ,że rozdziały będą krótkie lecz pojawiać się będą częściej
Co powiecie o tym? Mam nadzieję ,że się podoba <3

8 komentarzy = 8 rozdział !

poniedziałek, 27 maja 2013

VI.

-Słuchajcie... Jest tak sprawa - zaczął Avan , gdy wszyscy siedzieliśmy w salonie - Mój przyjaciel...potrzebuje pomocy .. i wziąłem jego gang do nas - powiedział nieśmiało i podrapał się po karku. Szczerze...nie podobało mi się to,ale cóż .. - Będziemy musieli wszyscy razem współpracować - dodał , po czym po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi
- To oni ? - uniosłam brwi i spojrzałam na brata. On wstał i skierował się w stronę drzwi. Wszyscy chłopcy poszli zobaczyć kto taki przyszedł ,a ja poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na kanapie ,a na kolana położyłam czarnego laptopa. Dostałam zlecenie by zabić niejakiego Roy'a Bloks. W wyszukiwarce wpisałam nazwę portalu społecznościowego. Wpisałam wyżej wspomniane nazwisko i imię , po czym weszłam na jego profil. 27 letni , cały w dziarach brunet. Mruczałam coś pod nosem i postanowiłam zrobić to jak najszybciej. Wstałam z łóżka , poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. Słyszałam tylko głośne rozmowy , zapewne osób ,które dołączyły do naszego gangu . Przewróciłam oczami w głowie i po założeniu butów w kieszeń schowałam pistolet do tylnej kieszeni spodni.
-Wychodzę - krzyknęłam
-Gdzie? - usłyszałam zmartwiony głos brata
- Zabić - warknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami. Wcale nie podoba mi się to ,że ma do nas dojść parę osób. Nie wiem kto dokładnie ale mam nadzieję ,że sobie poradzą . Wsiadłam do czarnego vana i ruszyłam. Jadąc przez las spojrzałam na telefon ,na którym otworzony był portal społecznościowy ,a dokładniej profil mojej ofiary. Roy napisał,że świetnie bawi się w Pure Club. Idiota wiedząc,że jest zagrożony , piszę gdzie jest. Prychnęłam pod nosem i wyjechałam z lasu jadąc do jednego z lepszych klubów w mieście nucą c pod nosem piosenkę ROOM 94, a dokładniej You Got It Wrong. Dojechałam do wyznaczonego miejsca w zaledwie kilkanaście  minut , po czym wyszłam z samochodu i odarłam się o jego maskę.
- Halo? - odezwał się Aaron po drugim sygnale
- Aaron , Pure Club , zaraz - podałam dwa hasła ,które wszystko wyjaśniały
- Już się robi - mruknął średnio zadowolony,że musi przerwać wykonywaną czynność. Przez pięć minut stałam oparta o maskę samochodów, dopóki nie ujrzałam bruneta ,którego żywotność skończy się dzisiaj. Nie rzucając się w oczy , szłam w jego stronę 'zagapiona' w telefon , spoglądając na niego co chwilkę. Zatrzymał się przy jakichś chłopakach ,a ja minęłam go i skręciłam z pierwszą uliczkę ,czekając aż Roy się zbliży. Słysząc ciężkie uderzenia o chodnik , przygotowałam się . Chłopak minął moją uliczkę , natomiast ja ruszyłam za nim. Wszedł do jakiegoś lasu ,który był dla mnie ułatwieniem.W końcu stanął opierając się o drzewo i zapewne wyczuwając moją obecność. Zbliżyłam się jeszcze bardziej ,tak, że stałam dosłownie za jego plecami. Powoli obkręcał głowę, wyraźnie bojąc się tego , co zobaczy . Udaje twardziela przy wszystkich a tu nagle.... Gdy zobaczył moją twarz , lekko się wzdrygnął, lecz gdy już j.ą przeanalizował , ruszył przed siebie szybko. Wyciągnęłam przed siebie pistolet i po odblokowaniu , celnie trafiłam w jego plecy. Podbiegłam do niego i by upewnić się ,że nie żyję. Wyciągnęłam telefon i wysłałam wiadomość Aaronowi , który po niecałych 10 minutach zjawił się przy mnie
- Łatwo poszło ? - zapytał zakładając rękawiczki. Skinęłam głową - Okej , nie trzymam Cię tu, leć już do nas , nasi nowi lokatorzy zapewne na Ciebie czekają - powiedział widząc,że nie uśmiecha mi się siedzenie tutaj i czekanie na niego
- Okej , dzięki Aar - uśmiechnęłam się lekko po czym wyszłam spokojnym krokiem z lasu i doszłam do samochodu.

Otworzyłam drzwi od domu ,a rozmowy wciąż było słychać.Nie tak głośno jak wcześniej , ale było.Zaraz obok mnie stawił się Av
- Jak poszło? - zapytał analizując moją twarz
- Johnson się nim zajmuje - mruknęłam w odpowiedzi
- Gratuluję ,chcesz poznać część naszych nowych działaczy? - zapytał entuzjastycznie
- Nie - warknęłam
- To świetnie się składa - pociągnął mnie za dłoń do salonu. To co ujrzałam mnie zdziwiło. Siedział tam Alfredo , Chanel i dwóch innych mięśniaków. Ale zaraz.. Chanel? Ona zajęta była jednym z chłopaków ,lecz byłam pewna ,że to ta dziwka.
- To jest Alfredo , ten obok to - ktoś przerwał zdanie mojego brata
- Mam usta i wszystko u mnie działa, więc sam się przedstawię - syknął przez zęby groźne, chłopak obok Floresa. - Jestem Ken - dodał po chwili gdy wszyscy ucichli po groźbie szatyna. Łokciem trącił blondyna obok siebie
- Co? - mruknął odrywając uwagę od dekoltu dziewczyny , która patrzyła za okno wyraźnie na coś lub kogoś czekając.- Ah, ja jestem Bob - skinął do mnie głową. Celaya była nieobecna więc sama zaczęłam pierwsza
- Ja jestem Jade - to zdanie zwróciło uwagę blondynki. Spojrzała na mnie z szeroko otwartą buzią. Wierzcie mi,że też dziwię się , co ona tu robi? W gangu? - Idę do siebie - olałam spojrzenie Chanel i ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Otworzyłam drewniane drzwi i nie zapalając światła usiadłam na łóżku nie rozglądając się
- Ej - usłyszałam seksowny głos w moim pokoju
- Kto tu jest ? - przedłożyłam zmęczona sądząc,że to żart któregoś z nowych domowników
- Ja - powiedział irytująco
- Kurwa imię - nie usłyszałam odpowiedzi , tylko rażące światło, przez co przymknęłam powieki.


____________________

Przepraszam za tak długą nie obecność :((
Mam nadzieję ,że mi wybaczycie ;)
Ale mam mały szantażyk....

4 komentarze = Rozdział 7 ;33

piątek, 17 maja 2013

V.

Mężczyzna pociągnął mnie za ramię wciągając do środka mieszkania . Nie piszczałam . Nie bałam się o siebie.
- I co teraz powiesz , kochanie ? - naparł na mnie i zaczął obmacywać . Z całej siły go odepchnęłam , lecz gdy chciałam już wybiegać , wstał, złapał mnie za ręce , za moimi plecami i wepchnął do jakiegoś pokoju. Walnęłam plecami o ścianę i niekontrolowanie zjechałam po niej na dół. Ted kopnął mnie i wyszedł z pokoju zamykając drzwi na klucz. Ten debil nie związał moich rąk , więc wyciągnęłam spod spodenek pistolet , który w tej pozycji wbijał mi się w brzuch. Powoli wstałam mając poobijane nogi. Skurczybyk ma siłę. Rozprostowałam kości i rozejrzałam się po brudnym pomieszczeniu. Usłyszałam kroki ,więc stanęłam od razu obok drzwi . Gdy otworzył drzwi , strzeliłam prostu w jego klatkę piersiową. Prosto w serce.

Justin's POV

Szedłem uliczkami Idaho i usłyszałem strzał w domu , który mijałem . To zdecydowanie był strzał z Baretty M9*. Z domu wybiegła dziewczyna , po czym szybko wsiadła do samochodu i w dłoń włożyła telefon. Pewnie ktoś chciał ją zastrzelić i uciekła . Stanąłem za drzewem i przyglądałem się akcji. Po około 5 minutach zobaczyłem identyczny Range Rover , do jakiego wsiadła tajemnicza dziewczyna , a z niego wysiadł kto? Avan , Brad i Mark. Teraz rozpoznałem te dziewczynę , Jane? Jade! Tak , to to . Teraz wszystko składa się do kupy... Wbiegła w ramiona Avana. Czyli to ta jego słynna siostra . Słynna , bo ciągle o niej papla jak to się o nią martwi. Szczerze , to ona mnie nie obchodzi , ale Avan mi nawet nie mówił , że jego siostra chodzi  ze mną do szkoły. Wyszedłem zza drzewa i stanąłem obok Brada
- Siema , stary , co tu się stało?
- Jade była załatwić sprawy u Teda . Ale wiesz z czego on słynie - wywrócił oczami , a ja przytaknąłem
- Zaraz zaraz , czemu Jade załatwiała jakieś sprawy , kim ona jest ? -Brad podrapał się po karku
- No ten...Ugh, Avan Ci powie kiedy będzie trzeba - rzucił - Cokolwiek... Ted zamknął ją w jakimś pomieszczeniu i chciał zrobić jej krzywdę - Jade która gra twardą zapewne nawet nie potrafiłaby zabić człowieka Pff..
- I co się dalej stało? - zanim zdążył mi odpowiedzieć , podszedł do mnie Avan
- Cześć ,stary - przywitał się ,natomiast reszta odeszła. Skinąłem do niego głową - Więc jak.. dalej potrzebujesz pomocy? Mam pomysł

Jade's POV

Gdy wysunęłam się z ramion brata , zobaczyłam Brada , a potem Biebera. Wywróciłam załzawionymi oczami oglądając jego sylwetkę. Do niego podszedł Av , a a do mnie Brad. Zamknął mnie w szczelnym uścisku i szeptał pocieszające słowa do mojego ucha. Prosił bym powiedziała mu dokładnie wszystko więc to zrobiłam.Justin rozmawiał przejęcie z moim bratem i pod koniec ich konwersacji , na jego ustach widać było szeroki uśmiech .
- Idziemy ? - zapytałam Avana
- Tak , już , już...

wtorek, 7 maja 2013

Zapraszam

Zapraszam na (nie mojego) bloga http://tlumaczenie-love-criminal.blogspot.com
konta na TT
@JaseyMcCannPL
@JennyRobertsPL
To dla mnie bardzo ważne ;)
Tłumaczenie jest naprawdę świetnie ;*

poniedziałek, 6 maja 2013

IV

Leżałam na plecach już pół godziny i strasznie się nudziłam
- Jade , spalisz się , obróć się na brzuch - zaproponowała Perrie siedząca w cieniu
- Nie , nie pokaże moich pleców - warknęłam . Perrie zmieszana spuściła wzrok
- Przepraszam , zapomniałam - szepnęła
- Jest okej , po prostu nie lubię tego tematu .  - westchnęłam
- Rozumiem , że na pływanie z Tobą nie mamy szans? - wtrąciła się Leigh-Anne. Pokręciłam przecząco głową i bezgłośnie powiedziałam "nie".
Temat , jaki zadręczał moją głowę , to to , że Brad zna i lubi tego Biebera. No bo z tego co wiem , ludzie z 'No trace' nie zaprzyjaźniają się z innymi niebezpiecznymi. Kim takim do cholery jest Justin Bieber ? MA swój gang? Ale przecież gangi nie rywalizują , co oznaczałoby , że Brad z Justinem nie przywitali się w ten sposób. Żadna myśl nie zgadzała mi się i nie łączyła w całość. To wszystko jest jakieś pojebane . 

Leżałam na brzuchu przez półtorej godziny i przyglądałam się bawiącej młodzieży w wodzie , czy na leżakach. Naprawdę nie mam zamiaru pokazywać szramy na plecach . Ten dupek Ricky oszpecił mnie na całe życie. Na samą myśl o tym idiocie , zacisnęłam piąstki . Jeszcze bardziej zepsuła mi ten czas trójka dziewczyn siadających przy stoliku ze słomianą palemką . Obok nich usiadła trójka chłopaków . Przez słońce oblewające moją twarz , nie mogłam ich dokładnie ujrzeć. Natomiast pewna byłam , że te trzy dziewczyny , to Chanel, Victoria i Carla . Przyglądałam się im tak długo póki nie przyszły dziewczyny . Uśmiechnęłam się czując ulgę , że już zaraz opuszczę miejsce w którym znajdują się trzy znienawidzone przeze mnie dziwki. Sprytnie wstałam i ubrałam się , tak , aby nikt nie zauważył blizny na moich plecach.
Wyciągnęłam telefon z torebki i zauważyłam , że przed minutą , dzwonił do mnie brat. Wybrałam jego numer  i po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos 
- Cześć Jade , mam sprawę
- Domyślam się , mów - pospieszyłam go
- Może by jakieś 'cześć' czy coś?
- No mów  - powiedziałam chcąc jak najszybciej dowiedzieć się co mam tym razem zrobić
- Pójdziesz to Ted'a , dasz mu pieniądze  i odejdziesz , tylko musisz na niego uważać
- Jakie pieniądze? - skupiłam się na jednym
- Ty zawsze wszystko musisz wiedzieć - mruknął pod nosem - Sprowadził dla nas prochy , abyśmy je sprzedawali . Ale proszę Ciebie , abyś uważała . Ten typ nie jest ciekawy  - ostrzegł mnie
- Okej , ale niema Ciebie w domu , że mówisz mi wszystko przez słuchawkę? - zapytałam jednocześnie otwierając bagażnik kabrioleta i wsadzając do niego torby plażowe. Zamknęłam klapę i usiadłam za kierownicą
- Nie , aktualnie załatwiam inne sprawy , koperta z pieniędzmi leży na blacie w kuchni. Adres też jest tam zapisany . Nie idź do niego teraz , tylko za jakąś godzinę . Tak się umówiłem , nadążasz? - zapytał kończąc swoją wypowiedź
- Tak, wracam już z plaży do domu , tylko odwiozę dziewczyny. Do zobaczenia !- zakończyłam rozmowę przejeżdżając w lewą stronę palcem po ekranie.
- Co musisz zrobić ? - zapytała pierwsza , Jesy
- Dać kasę jakiemuś dziadowi - powiedziałam obojętnie, odpalając silnik i odjeżdżając z parkingu . Przytaknęła głową ze zrozumieniem i uśmiechnęła się . Odwiozłam dziewczyny po kolei , po czym ruszyłam do domu. Wjechałam do garażu i postawiłam swoje auto , między dwoma innymi. Także moimi. Po stromych schodach wbiegłam do apartamentu.
- Jade? - zapytał Mark z kuchni
- Tak , to ja - zawołałam 
- Avan zostawił Ci robotę - zaczął
- Wiem , zaraz pójdę do tego Ted'a - mruknęłam przerywając mu .
- Słuchaj , uważaj tam , Ten typ ma za sobą wiele złych rzeczy..
- My też - zasugerowałam ponownie wbijając się mu w zdanie
- Tak , tylko że żadna osoba z naszego gangu jeszcze nie zgwałciła nikogo - syknął. Teraz zrozumiałam  dlaczego Avan tak nalegał abym uważała. Powoli skinęłam głową .
- Czaisz? - zapytał wkładając papierosa do ust
- T-tak - jęknęłam - To.. Ja idę się przebrać i zaraz pójdę do tego dziada - mruknęłam wchodząc na schody

Otworzyłam drzwi do garderoby i wybrałam stamtąd zestaw. Chwyciłam go i przewiesiłam na ręce, po czym udałam się do łazienki gdzie przemyłam twarz. Ponownie nałożyłam makijaż i wskoczyłam w wybrane ubrania. Zbiegłam po schodach i z blatu zabrałam kopertę oraz kartkę z adresem
- Powodzenia! - rzucił z salonu chłopak gdy wychodziłam
- Nie dziękuję - mruknęłam.
Wsiadłam do czarnego Range Rovera i w nawigację wpisałam adres mieszkania Ted'a. Poprawiłam koszulę i odpaliłam silnik. Położyłam dłonie na kierownicy i westchnęłam . Pilotem otworzyłam bramę garażową i wyjechałam z terenu willi. Dopiero , gdy wyjechałam z lasu , nawigacja znalazła moją lokację i wskazała drogę. Mknęłam szybko przez asfaltowe drogi , póki nie zatrzymałam się na stacji. Według urządzenia z około godziny miałam być na miejscu , a że mój organizm domagał się kawy , zaparkowałam przed stacją. Zanim wyszłam z samochodu szybko związałam włosy w koka i skierowałam się ku szklanym drzwiom. Rozsunęły się przede mną , a ja weszłam w głąb pomieszczenia. Podeszłam do automatu i wybrałam kawę z mlekiem . Podczas gdy ciecz wlewała się do papierowego kubka , ja rozglądałam się po stacji Shell. Moją uwagę przyciągnął szatyn o brązowych tęczówkach . Wywróciłam oczami gdy go zobaczyłam. Czy ja wszędzie muszę na niego trafiać.Odwróciłam się z powrotem w stronę automatu i wyciągnęłam dłoń , po kubek z kawą. Poczułam na mojej szyi ciepły oddech.
- Co panienka Jade robi na stacji w drodze do Idaho? - zapytał zachrypnięty głos. Nie odpowiedziałam , a po chwili poczułam jak przejeżdża opuszkiem po moim karku ,gdzie znajdywał się tatuaż dziury na klucz. Odwróciłam się szybko , prawie wylewając napój z kubka. Stałam bardzo blisko Bieber'a , prawie stykając się nosami - Skąd masz ten tatuaż? - zapytał szeptem.
- Zrobiłam sobie... D-dawno - jęknęłam . Czyżby wiedział co oznacza ten tatuaż ? Skąd?
- A wiesz.. Mój stary kolega ma taki sam.. W sumie , to wielu z nich. Chyba dobrze wiem co on oznacza - mruknął
- Tak , a co? - zapytałam wciąż pewna siebie. Nikt oprócz dziewczyn i gangu go nie widział , a on nawet nie zna mojego nazwiska , a go widział. To nie jest normalne , mam rację?
- On. należy do gangu , bardzo groźnego gangu - oh , nawet nie wiesz , jak dobrze to wiem - A ty , taka bezbronna , udająca niebezpieczną , skąd możesz mieć go? - zapytał . Uśmiechnęłam się fałszywie
- Oh , widziałam go , zaintrygował mnie - skłamałam wciąż fałszywie się uśmiechając. Uniósł wysoko brwi
- Kim Ty jesteś .... - nie wiedział jak dokończyć - Właśnie , jak masz w ogóle na nazwisko? - szepnął w moje usta. Zawahałam się przed powiedzeniem tego , lecz zaryzykowałam. Pewnie mnie skojarzy z bratem , ale raz się żyję
- Ja , J-a .. Thirwall - szepnęłam , po czym wybiegłam z kawą w ręku. Zostawiłam chłopaka , który stał tam jak słup soli. Wsiadłam do samochodu i odjechałam z podjazdu . 

Wjeżdżając do Idaho Falls , nie czułam się niebezpiecznie , wręcz okolice były piękne. Natomiast będąc coraz bliżej mieszkania tego Ted'a , było mi mało przyjemnie. Okolice przypominały Bronx , który nie słynie z bezpieczeństwa. Zdecydowanie nie. Zaparkowałam bokiem na chodniku , wzięłam kopertę do rąk . Zanim wyszłam z pojazdu , na wszelki wypadek wzięłam ze schowka pistolet. Schowałam go wkładając pod czarne spodenki.Wzięłam głęboki wdech i skierowałam się ku budynku. Obrzydliwego , obdartego budynku. Zapukałam do drzwi parę razy , zanim się otworzyły. Przed moimi oczami ukazał się gruby człowiek , z zarośniętą brodą , aż po szyję . Na brzuchu opinała się beżowa , brudna koszula , z trzema rozpiętymi guzikami od dołu. Z bioder zwisały mu niewyprasowane spodnie. Cecha charakterystyczna kawalera. Fuj.
- Ja przyszłam... oddać pieniądze - drugą część zdania wypowiedziałam pewniej , aby nie wziął mnie za jakąś małą dziewczynkę. Wyciągnęłam dłoń z kopertą . Szybko ją zabrał , a po przeliczeniu pieniędzy uśmiechnął się zadziornie. Nic nie powiedział , więc postanowiłam już iść. Nie zdążyłam się do końca obrócić , a poczułam silną dłoń na ramieniu

________________________________

Cześć ! Przepraszam za moją nieobecność ,
ale byłam na majówce i dopiero wczoraj wróciłam
Kocham Was!