czwartek, 12 grudnia 2013

XVIII part 2.

- N-nie,wcale nie -zaczesałam kosmyk wlosow za ucho
- Jade,znamy Cie dlugo,nie oklamiesz nas - przewrocila oczami Leigh-Anne wtrącając się.
Przez chwile nikt nic nie mowił po czym nagle wszystkie w trójkę zaczęły piszczeć i skakać. Zmarszczyłam brwi po czym zaśmiałam się lekko zdezorientowana. Dziewcyny wskoczyly na łóżko siadając w okół mnie
- Wiec jak?!
- Jesteś z Bradem!
- Zrobiliście to!
- Jesteście razem słodcy!

Usłyszałam piski i westchnęłam kiwając głową przecząco jednocześnie odpowiadając na wszystkie ich pytania.

Ponownie na chwile ucichły
- Nie rozumiem - wyszeptała Jesy
- Pokłóciliście się? - zapytała z nutką sugestii Perrie.

- Nie..um..to znaczy tak ale..-przygryzłam wargę - z gòry mówię,że do niczego nie doszło tej nocy - na ich twarzach malowało się totalne niezrozumienie,co wyglądało dość komicznie.
- Spałam...-zaczelam- w sensie dosłownym,nie pieprzylam - dodałam szybko- z Justinem..

- Że co!? - powiedzialy naraz Jesy i Pezz
- On zabija ludzi,jest egoistycznym dupkiem! - krzyknęła Leigh.

To zabolało..

Ja też jestem egoistycznym dupkiem?

Spojrzałam na nią smutna

- Jezu przepraszam - przytuliła mnie mocno. Westchnęłam rezygnujac z ciagniecia tego tematu.
- Wiec jak to się stało? - szepneła Jesy
Cicho westchnęłam zaczynając im mówic co sie wydarzylo

Kilka minut później

- Powiesz mu o bliźnie?
- Póki się nie pyta,nie zamierzam
- A co z Bradem? - zapytala wciaz tulac sie do mnie Leigh.
- Wściekł się...przeciez nic nie było miedzy mną a nim...i miedzy Justinem i mną też nie - szepnełam
- Dziwisz sie że jest zły? Starał sie o
Ciebie od dluższego czasu, pojawil sie Bieber i zajal jego miejsce...

Miała racje. Ale nie czułam nic do żadnego z nich

Przynajmnie tak mi się wydaję...

- Śpiewajmy już co? -westchnelam biorac do reki tekst piosenki - Madhouse? - przeczytalam tytul i spojrzalam na Leigh-Anne. Pokiwala glowa
- Czytaj - powiedziala wkladajac IPhona na odtwarzacz i po chwili gdy konczylam czytac, ona zauwazac to, wlaczyla muzyke. 

- To brzmi świetnie! - pisnęła po kilku minutach Leigh klaszczac w dlonie.
Siedziałyśmy w pokoju gdy nagle po całym domu rozniosło sie głośne warknięcie i tłuczenie szkła. Wstałam szybko i wyszłam z pokoju a za mną dziewczyny.
Zrównoważona otworzyłam drzwi po lewej skąd dobiegały dźwięki

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No no, co tu sie dzieje! Wrocilam z rozdzialem :)
Powiem,ze napisalam ta czesc rozdzialu,bo musialam.
Nie moglam was zistawic z jedną.
Ale nie mam weny, gdy nie ma komentarzy
Wiec stawiam warunek,zobaczymy czy sie uda.

30 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ

środa, 11 grudnia 2013

XVIII part. 1

Wszyscy siedzielismy przy stole gdzie panowala nieprzyjemna cisza. Czulem jakby wzrok Brada strzelal we mnie. Unioslem wzrok na Jade siedzaca obok Avana i zasmialem sie pod nosem widzac jej zaklopotanie. Nie zdajecie sobie sprawy vo dzialo sie 15 minut temu i mimo ze bylem choleni wsciekly,cieszylo mnie to z innej strony.

15 minut wczesniej

Oblizalem powoli usta patrzac w jej oczy chcac by utopila sie w moich teczowkach,jak to zwykle bywa. Chcialem ja do siebie bardziej przekonac. Masujac jej smukle biodro zblizylem.sie jeszcze troche...
Uslyszalem otwieranie drzwi lecz olalem to. Chcialem jej ust. Chcialem ją całą. Zostalem gwaltownie odepchniety w bok a dziewczyna zeszla z lozka i w seksownej pizamce podbiegla do Brada stojacego w drzwiach. Zlustrowalem go wściekly i ruszylem za Jade ktora patrzala na niego..
- Myslalem ze wasz pieprzony wyjazd niczego nie zmieni- wysyczal gdy stanalem za Jade
- B-bo nie zmienil - szepnela. ha-ha. Polozylem dlonie na jej biodrach
- Jak to kotku? -szepnalem jek do ucha- zmienil -spojrzalem w gore na bruneta ktory warknal zirytoway i odwrocil sie. Dziewczyna zepchnela moje dlonie i poszla na dol za chlopakiem. Przewracajac oczami poszedlem za nia,lecz zauwazajac ze wszyscy jedza juz sniadanie, usiadlem na krzesle.

Wstalem od stolu nie odniszac talerza i poslalem Bradowi wrogie spojrzenie.

Jade's POV

Przetarlam twarz siedzac a lozku i myslac o tym co stalo sie rano.
Zaraz przyjda dziewczyny i pokaza.mi jaka piosenke mamy spiewac + na halloween. Mam im powiedziec? Westchnelam cicho i zeszlam na dol, gdzi byl tylko Mathew...o ile dobrze zapamietalam imie tego chlopaka. Otworzylam drzwi i zostalam usciskana przez trojke dziewczyn.
- Heej! - piszczaly wywolujac u mnie smiech
- Czesc dziewczyny - odsunelam sie i pobieglam na gore a one zaraz.za mna
- Dobra laski, co to za piosenka? - powiedzialam siadajac na lozku
- Widze,ze chcesz jak najszybciej miec o z glowy -skinelam glowa gdy Perrie usiadla obok mnie
- Zaczekaj -uniosla lekko palec w gore - czuje zapach meskich,drogich perfumow - spojrzala na mnie -to posciel - uniosla brew.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okej wiec... To tylko pierwsza czesc,kolejna dodam po swietach okej?

JAK CHCESZ BYC.INFORMOWANA, WEJDZ.W ZAKLADKE "INFORMOWANI"
JEST SENS ROBIENIA KONT ROLE-PLAYEROW JADE I JUSTINA? JAK TAK TO KTO CHCE NIECH PISZE @awhmybiiebs
Wiem ze ni ma.polskich znakow ale.ma.szlaban na komputer. Jak wejde.to poprawie

piątek, 15 listopada 2013

XVII.

przeczytaj notkę pod rozdziałem ,to ważme
still Justin' s POV

Usiadłem na krzesełku barowym popijając drinka ze słomki. Rozglądałem się za czerwonowłosą.
Jej fioletowo-bordowe włosy zwykle mocno się wyróżniają ,lecz nie dziś. Nie w miejscu gdzie wszystkie dziewczyny wyglądają dość ekstrawagancko,gdzie padają kolorowe wiązki światła, i gdzie przede wszystkim jest ciemno. Odstawiłem szklankę i ruszyłem wgłąb klubu.
Po paru minutach poszukiwań znalazłem ją tańczącą z chłopakiem
- Mogę na chwilkę? - szepnąłem jej do ucha uwodzicielsko by odciągnąć od wysokiego bruneta. Odwróciła się w moją stronę z morderczym wzrokiem przez co zaśmiałem się
- Bieber! - wypowiedziała zmuszając mnie do spojrzenia na jej pulchne i malinowe usta - Cholera ten facet był gorący! - walnęła mnie umiejętnie w ramię, przez co potarłem je lekko.
- Za to teraz musisz pogadać z jeszcze gorętszym - przyciągnąłem ją za jej smukłe biodra do siebie. Nie odwzajemniła mojego gestu.
- O czym ? - wymamrotała szukając za moimi plecami bruneta wzrokiem. - O tym - szepnąłem zjeżdżając jedną dłonią na skrawek gołych pleców odnajdując opuszkami bliznę. Spojrzałem na jej twarz która obecnie była zamurowana. Jej oczy otworzyły się szeroko a  usta lekko rozchylone. Przygryzłem lewą część swojej dolnej wargi,a dziewczyna momentalnie się odsunęła. Pokiwała przecząco głową i wybiegła z klubu. Zmarszczyłem brwi i ruszyłem w tamtą stronę.
- Jade?! - zawołałem gdy wyszedłem. Zauważyłem jak biegnie w stronę swojego domu. Westchnąłem i przecierając twarz wróciłem do klubu.
Ta sprawa cholernie mnie interesowała i dowiem się.

How Jade see everything

Zapukałam mocno do drzwi oddychając głęboko. Nie miałam przy sobie kluczy co uniemożliwiło mi wejście do domu bez pukania.
- Jade? - zapytał Avan otwierając drzwi
- Av! - pisnęłam i wtuliłam się w jego ramiona - Tęskniłam
- Ja też siostrzyczko - objął mnie i pogładził moje plecy - Czemu masz zapłakane oczy? - szepnął odsuwając się
- J-ja opowiem Ci jutro okej? - odszepnęłam. Skinął głową z westchnięciem i potarł moje ramie
Usłyszałam szybkie zbieganie po schodach i po chwili przede mną pojawił się Brad w samych bokserkach.
- Jade! - powiedział radośnie i przyciągnął do siebie w uścisku. Objęłam chłopaka mocno
= Tęskniłam/em - powiedzieliśmy równocześnie wywołując śmiech. Odsunęłam się i dostałam szybkiego buziaka w usta. Zachichotałam
- Wybacz mi ,ale jestem bardzo zmęczona - przetarłam powieki które dosłownie kleiły się do siebie.
- Jasne Kicia - musnął moje czoło Leć już - mrugnął do mnie pozwalając wyjść z uścisku w którym trwaliśmy. Wbiegłam na górę uprzednio zsuwając z nóg buty. Weszłam do swojego królestwa i zdjęłam wszystkie ubrania, uświadamiając sobie jak głupia byłam zakładając taki strój bez przypudrowania blizny. Weszłam do łazienki i szybko się umyłam chcąc jak najszybciej trafić do swojego łózka. I to po chwili się stało. Leżałam na łóżku z brodą na poduszce zawracając sobie głowę tym co odkrył Justin. Co ja mu powiem? Widział już i nie mogę ukrywać się do końca życia...

Obudziło mnie pukanie do drzwi, usiadłam  przecierając oczy i spojrzałam za okno. Powoli się rozjaśniało..nie wiem... czwarta nad ranem? Spojrzałam na telefon podłączony do ładowarki. 4: 27
- Eh -westchnęłam wychodząc z łózka i podchodząc do drzwi które otworzyłam po odkluczeniu.
Justin stał jedynie w dresach drapiąc się po karku. przewróciłam oczami i chciałam zamknąć lecz szybko wszedł zmuszajac mnie do posunięcia się.
- Czego? - wymamrotałam patrząc  na jego rozmazującą się w moich oczach twarz.
- Powiedz mi co się stało..- szepnął
- Rano - wymamrotałam nieświadomie będąc naprawdę śpiąca i wyminęłam go by wsunąć się pod kołdrę. Zamknęłam oczy by odpłynąć ignorując to,że Jus kładzie się obok mnie.

Obudziłam się leżąc na plecach i poczułam dłoń na swoim brzuchu. Podniosłam szybko kołdrę i przejechałam wzrokiem wzdłuż ręki która doprowadziła mnie do ciała chłopaka. Potarłam skronie by przypomnieć sobie co działo się nad ranem.
Nie mogę zaprzeczyć ,bo dotyk jego ręki był naprawdę przyjemny.
Chłopak nagle obrócił się na plecy dając mi zobaczyć jego pięknie umięśnione ciało.
Cholera,Jade,jak ty się w nocy powstrzymałaś by na niego nie rzucić?
Objął mnie zmuszając bym położyła głowę na klatce piersiowej. Nieśmiało położyłam dłoń na jego klatce piersiowej i mimowolnie zaczęłam rysować opuszkiem palca między jego mięśniami.
Usłyszałam cicho odchrząknięcie więc spojrzałam w górę zaprzestając rysunki.
- Witaj - powiedział ze słyszalną chrypką i uśmiechem na twarzy. Jego roztrzepane włosy wyglądały seksownie,do tego słońce zza okien je rozjaśniało.
- Cz-cześć - szepnęłam.

Punk widzenia Justina

- Cz-cześć - usłyszałem cichy szept wypływający z ust dziewczyny. uśmiechnąłem się trzymając dłoń na jej plecach ,a dokładniej na bliźnie. Nie czuła tego. - Jak się spało? - dodała już głośniej
- Dobrze - powiedziałem i odchrząknąłem chcąc pozbyć się irytującej chrypy. Mój wzrok powędrował na jej suche i lekko przegryzione usta. Dlaczego one tak na mnie działają? Dlaczego podniecam się gdy wymawia moje nazwisko? Gdy patrze na jej usta? Gdy trzyma pistolet w ręku? Papieros w ustach?
Nieświadomie zacząłem zbliżać się do jej twarzy nachylając się nad nią.O dziwo nie zostałem odepchnięty,wręcz czułem że ona tego chce. Nachyliłem się nad jej smukłym ciałem i zbliżyłem twarz na tyle,że stykaliśmy się nosami. Pierwszy raz ,jeszcze przed pocałunkiem moje serce chciało wyskoczyć.


+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Ta daaaa!
Witam was ♥
Pojawiłam się z mniejszym odstępem niż poprzednio :D

Straasznie się denerwuję i zasmucam gdy widzę około 800 wyświetleń rozdziału ,a 10 komentarzy.
Każdy z nich mnie motywuje,ale to za mało ,bo jestem okrooopnie leniwa ;c
Liczę ,że ten rozdział się wam spodoba :) Komentujcie akcję w komentarzach!

Wymarzony pocałunek bohaterów już nadchodzi?
Co ich łączy?

piątek, 25 października 2013

XVI.

- Zagadałem się no! - wymamrotał pijany
- Chuj mnie to - pociągnęłam do za rękę do windy następnie do pokoju. - Nienawidzę Cię - warknęłam rzucając go na łóżko w którym momentalnie zasnął. Poszłam się umyć i wróciłam do swojego łóżka. Leżałam w łóżku i po 20 minutach rozmyślania ,zasnęłam.

Obudził mnie zdezorientowany głos Justina
- Gdzie mój telefon - trząsł mną.
- W salonie - mruknęłam przecierając oczy
- A gdzie tabletki na ból głowy? - przygryzł wargę
- Są w szafce - zaśmiałam się. Prychnął i poszedł znikając mi z zasięgu wzroku. Usiadłam na łóżku rozglądając się. Wstałam i poczłapałam do łazienki. Uczesałam się i wymalowałam mocno. Ubrałąm się w wcześniej przygotowane ubrania, była to bokserka i szorty. Wyszłam z łazienki przeczesując włosy, a po chwili spoglądając na Justina.
- Jak mnie łeb napierdala - jęknął
- Umyj sobie rany,ja tego nie zrobie - oblziałam usta -  A ! i zadzwoń do mamy - otworzył szeroko oczy.
- O kurwa - wziął telefon szybko wykręcając numer mamy. - H-halo? - stęknął - Mama? T-tęskniłem - powiedział co mnie bardzo zadziwiło. Wyszedł z salonu trafiając do pokoju.
Zaczęłam przygotowywać musli po czym zjadłam je z chęcią. Po odstawieniu miski Justin wyszedł z pokoju uśmiechnięty delikatnie.
- Nie zapytasz "co tam?" ?-usiadł na kanapie
- Nie ,nie obchodzi mnie to - zaśmiałam się zaczesując kosmyk włosów. Westchnął
- Z kim ja żyję - pokręcił głową - Zresztą to nieważne. Dzisiaj wracamy i  idziemy na imprezę.
- Wale przysłał kasę? - oblizałam dolną wargę czekając na odpowiedz.
- Ta ,Twój brat mi już napisał o tym - przeczesał stojące włosy. Skinęłam głową
- To idę się pakować - ruszyłam w stronę naszego pokoju. Sięgnęłam po telefon leżący na moim łóżku. Widniała na nim jedna wiadomość

nareszcie wracasz, Skarbie. Czekam i nie mogę się doczekać

Brad

Uśmiechnęłam się czytając SMS'a

Tęsknię :D Do zobaczenia

Odesłałam wciąż uśmiechnięta



Wsiadłam do samochodu w trakcie gdy Justin pakował moją torbę
- Nie było tak źle - mruknął gdy usiadł obok mnie
- Było. Teraz powiedz co zrobiłeś wczoraj wieczorem - Zacisnął ręce na kierownicy
- Napiłem sie i jakiś typek zaczął mnie wyzywać - zwilżył usta językiem. Przewróciłam oczy sprawiając ,że się denerwował. Odchrząknął tylko cicho przyśpieszając. - Od razu podjedziemy pod klub gdy tylko wjedziemy do miasta - zakomunikował poprawiając się na fotelu.
- Nie dasz mi się nawet umyć? - wymamrotała,
- Jesteś czysta - wzruszył ramionami. Westchnęłam zamykając oczy chcąc by droga jak najszybciej minęła...

Obudziła mnie głośna muzyka. Otworzyłam gwałtownie oczy patrząc na Justina podgłaśniającego piosenkę Jasona Derulo. Zaśmiałąm się z jego ruchów.
- O! Nie śpisz - zaśmiał się. - Baw się ze mną ,mamy jeszcze 20 kilometrów - uśmiechnął się szeroko klepiąc w kierownice jednocześnie wybijając rytm.
- Pierdol się Bieber - przetarłam oczy zaspana. Zaśmiał się
- Może dziś mi się uda - wyszczerzył się szeroko w moją strone.  Mimo powagi i złości jaką w sobie miałam ,lekki uśmiech rozbawienia pojawił się na mojej twarzy. Poprawiłam w lusterku makijaż i usiadłam normalnie.

Wysiadłam z samochodu z torbą na ramieniu.
- Nie wejdę tam tak - mruknęłam patrząc na swój strój
- Przecież masz ubrania w torbie ,przebierz się w samochodzie - podał mi kluczyki ,a ja wzięłam je i zrobiłam co zaproponował. Ubrana wyszłam z samochodu .

Justin's Point Of View

Czekałem oparty o maskę samochodu na Jade.
Właśnie.
Ta mała spryciula..jest cholernie pociągająca. Sposób w jaki trzymała niebezpiecznie pistolet gdy byliśmy na "kolacji"..uh ,to było cholernie gorące. Gdyby nie to ,że cholernie mnie irytuje swoim zachowaniem,byłaby dziewczyną idealną. Idealną dla Biebera.
Ugh
Spojrzałem w dół i to co zobaczyłem wprawiło mnie w zakłopotanie.
Moje myśli o gorącej Jade sprawiły u mnie erekcję? Obniżyłem czarną bluzkę odchrząkając.
Usłyszałem trzask ciężkich drzwi samochodu i po chwili przede mną stanęła Jade.
W wysoko założonej spódniczce do ud i topie zaczynającym się na wysokości żeber wyglądała seksownie i gorąco. Wiem ,znowu używam tego słowa. Odchrząknęła gdy zlustrowałem ją do końca
- Kluczyki Bieber - sposób w który wymawiała moje nazwisko...z lekką irytacją ,ale twardym,zdecydowanym głosem...to sprawiało ,że zacząłem nałogowo przygryzać wargę by powstrzymać się od jęku podniecenia. -Kluczyki - powtórzyła. Pokręciłem głową  by odepchnąć niewłaściwe myśli na bok.  Wziąłem z jej rąk kluczyki i zamknąłem samochód dotykając  przycisku na drzwiach ,który zamykał samochód ,tylko wtedy ,gdy ta osoba miała przy sobie kluczyki. Przeczesałem włosy i poprawiłem długą koszulkę ciągnąc ją w dół.
-Chodźmy - odchrząknąłem kiwając w stronę klubu.
Poszła przede mną ,co zmuszało mnie do spojrzenia na jej tył.
Moje oczy gwałtownie zatrzymały sie na odkrytym skrawku pleców gdzie wyróżniała się różowa,gruba kreska przechodząca w poprzek. Gdy już chciałem się zbliżyć ,dziewczyn weszła do klubu zostając przysłonięta przez tańczących nastolatków. Ale zdążyłem upewnić się że była to blizna . Nie mała blizna.

_______________________________________


UWAGA UWAGA JUŻ JEST!
przepraszam Was za odstępy ,ale tak już będzie. Nabrałam trochę weny ,więc będzie dobrze :)

Cholernie cieszę się ,że tu jesteście.

Mam nadzieję ,że spodobał Wam się rozdział , Misiaczki.

Chyba średnio wyszedł mi moment POV Biebera...ale okej...

Dziękuję Wam ,że jesteście  i potrzebuję duuuużo komentarzy do motywacji


ALE GDY WIDZĘ ,ŻE POST MA 200 WYŚWIETLEŃ I 15 KOMENTARZY ,ODECHCIEWA MI SIĘ PISAĆ

Kocham Was ♥

poniedziałek, 7 października 2013

MAM DLA WAS NIESPODZIANKĘ

ZWIASTUN!

MAM NADZIEJĘ ,ŻE MI WYBACZYCIE ,WIEM ,ŻE NIE JEST NAJLEPSZY...
ALE KOLEJNY ROZDZIAŁ JUŻ SIĘ SZYKUJE!

czwartek, 26 września 2013

XV

Przeczesałam włosy wychodząc  z windy i kierując się ku rozsuwanym drzwiom.  Na kanapie na środku holu siedział facet. Myślę ,że miał ze 45 lat. Patrzał na mnie oblizując usta . Był obrzydliwy i dzięki jego wzrokowi ,szybciej dostałam się na zewnątrz. Zaczęłam iść przed siebie. slyszałam wubracje telefonu w kieszeni szortów i wyciągnęłam go. Nie patrząc na ekran odebrałam
- Halo Justy ? -zapytała kobieta troskliwym głosem. Zdziwiona wystękałam ;
- Um..N-nie..tu ja.. Jade  - zmarszczyłam brwi idąc w stronę centrum.
- Nie znam żadnej Jade - powiedziała wyraźnie zdziwiona
- Chyba pomyliła pani numery - powiedziałam po chwili
- Mhm tak ,to pewnie to ,przepraszam - powiedziała
- Nie ma za co - włożyłam telefon to kieszeni gdy kobieta się rozłączyła. Wzruszyłam ramionami i szłam dalej. Spojrzałam na zegarek który widać było przez jedną z szyb w sklepie. Zaczęłam truchtać wzdłuż chodnika mijając osoby. Dobiegłam do Coffee Heaven i odgarnęłam kosmyki włosów z twarzy wchodząc do środka kawiarni. Podeszłam do lady zamawiając sobie lemoniadę i usiadłam przy stoliku. Ponownie poczułam wibrację z kieszeni spodni. Przyłożyłam telefon do ucha.
- Tak słucham ?
- Przepraszam ,ale to nie była pomyłka - powiedziała pani
-Ale jak to? - zmarszczyłam brwi.
- Cóż..chciałąm dodzwonić się do syna...Justy..to znaczy Justin Bieber - powiedziała.
- Do Justina ? uh ,ale ja się stało ,że dzwoni pani mój nu- przerwałam sobie sprawdzając telefon. Zobaczyłam tapetę - O mój boże..pomyliłam nasze telefony. przepraszam .umm. ja już lecę do Justina - rozłączyłam się szybko i wzięłam lemoniadę od kelnera i wybiegłam z Coffee Heaven. Zwolniłam popijając lemoniadą.
Zbliżałam się do hotelu i dopiłam lemoniadę.  Widząc że w okół mnie nie ma nikogo rzuciłam szklanym dużym kubkiem w bok przez co rozbił się na kawałki. Przeczesałam włosy i weszłam na hall hotelu po czym wbiegłam do windy.  Oparłam się o ścianę windy przyciskając palcem wybrane piętro. Wyszłam z niej po dwóch minutach i skierowałam się do naszego pokoju. Otworzyłam drzwi ,lecz były zamknięte .  Zapukałam
- Justin ! Otwórz - nie dostałam odpowiedzi. po kilku próbach pukania i nawoływania jego imienia zrezygnowałam wzdychając.  Usiadłam na ziemi opierając się o zimną ścianę. Wyciągnęłam IPhona z kieszeni.
-Skoro ja mam jego telefon , to on ma mój - szepnęłam do siebie i weszłam w kontakty szukając swojego imienia.W końcu znalazłam "Jade T." mijając pełno kontaktów po drodze. W większości były to imiona żeńskie co wcale mnie nie zdziwiło. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha. Po dłuższym czasie odebrał Justin.
- skąd mam kurwa Twój telefon ? I gdzie do chuja pana jest mój ?! - pytał zdenerwowany
- Dzwonie z niego idioto - warknęłam
- Zamknij się. Skąd masz mój telefon ?
- Wzięłam zły z Twojej kiesze-przerwał mi
- Więc to Ty je pomyliłaś! Wiedziałem ,zawsze byłaś do niczego - przez chwilę nie odzywałam się analizując co dokładnie mi powiedział. - Jesteś? huh? - powiedział normalnym tonem
- niestety tak - rzuciłam od niechcenia.
- No niestety.
- Dzwoniła Twoja mama i ja nie będę Cię goniła byś wziął swój telefon - wysyczałam
-Mama dzwoniła? Będę za 20 minut w hotelu - odparł i się rozłączył . wymamrotałam coś pod nosem i zjechałam windą na dół. Podeszłam do małego sklepiku ,gdzie kupiłam jabłko i usiadłam na kanapie czekając na Justina.
Minęło pół godziny - nie odbierał

Minęła godzina - wciąż nie odbierał

Wkurzona wstałam i w momencie gdy Bieber wszedł do hotelu ubrany w czarną skórzaną kurtkę ,białą bluzkę i czarne opadające spodnie. W lewej ręce trzymał pustą butelkę Jack'a Daniels'a. Jego skroń była sina ,a warga i łuk brwiowy rozcięty/
-Szkoda ,że nie jest mi Ciebie żal ,Bieber - wysyczałam podchodząc do niego ze złą a raczej wściekłą miną.






_______________________

Cześć ;) Nareszcie go dokończyłam ;)
JEŻELI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI ,TO Z PRAWEJ STRONY SĄ ZAKŁADKI . WYSTARCZY WPISAĆ SWÓJ NICK NA TWITTERZE I BĘDZIECIE WIEDZIELI O KAŻDYM NOWYM ROZDZIALE .

25 KOMENTARZY = 11 ROZDZIAŁ

czwartek, 12 września 2013

piątek, 6 września 2013

XIV.

- Jesteś pewny ,że nie będzie tam tego dupka ? - mruknęłam  poprawiając włosy
- Wale ? Nie sadzę * szepnął mi do ucha idąc za mną. Moją szyję owinął przyjemny zapach mięty zmieszany z delikatną wanilią ,dając temu niesamowity efekt. Odchrząknęłam i otworzyłam drzwi od klubu ówcześnie pokazując dowód ochroniarzowi. Rozejrzałam się po klubie ,który wypełniały kolorowe wiązki światła padające w różne strony. Nie informując Justina ruszyłam do baru.
- Tequila - powiedziałam głośno do chłopaka. Kiwnął głową i zaczął robić drinka pod ladą . Usiadłam na hockerze i zauważyłam jak w okół Justina zebrało się już kilka dziewczyn. Prychnęłam cicho pod nosem i zapłaciłam za drinka barmanowi. Napiłam się szybko i zeskoczyłam z krzesełka zostawiając pustą szklankę na blacie . Weszłam głębiej na parkiet poruszając biodrami w rytm piosenki "Started From The Bottom" którą uwielbiałam. Przeszłam przez tłok przy barze i gdy dostałam się tam ,gdzie było trochę więcej miejsca, zaczęłam luźniej tańczyć ,wykorzystując więcej miejsca. Po kilku minutach poczułam jak ciepłe dłonie owijają się w okół mojej talii
- Mówiłem ,że będziemy bawić się razem ,nieprawdaż? - szepnął mi do ucha uwodzicielskim głosem.
- Mówiłeś ,ale ja zaprzeczałam -powiedziałam i odeszłam kierując się wgłąb klubu. słyszałam tylko ciche mamrotanie. Zaczęłam kręcic się blisko stołka DJ'a . Ciemnoskóry chłopak uśmiechnął się do mnie kilka razy trzymając na uszach pomarańczowe Beats'y. Podeszłam do Justina
- Bieber ,weź mój telefon do swojej kieszeni - poprosiłam gdy zaczęły pocić mi się ręce od trzymania go w dłoni. Skinął głową
- Szukałem cię - włożył mój biały smartphone do kieszeni czarnych spodni.
- Mało skutecznie - wzruszyłam ramionami
- Jedna piosenka, Jade ,jedna - powiedział błagająco. Przewróciłam oczami
- Jadan - wzięłam czyiś drink i szybko się napiłam - O cholera - skrzywiłam sie czując pieczenie
- Nie nauczyli Cię,by nie pić czyichś drinków?! - powiedział twardym tonem

3rd Person's POV

Szatyn zauważył ,jak tęczówki dziewczyny zaczęły się rozszerzać podczas tańca. Chłopak trzymał jej biodra i czuł jak jej ciało stoi głownie dzięki jego ciepłym dłoniom. Przygryzł wargę , wiedząc ,że powinien się już zbierać. Czerwonowłosa oparła się o jego bark zaczynając macać jego mięśnie
-Jesteś taki umięśniony Panie Bieber - mówiła jak w transie. Justin uśmiechnął się mimowolnie ,ale zdawał sobie sprawę z tego ,że to wina tego drinka.
- I tak wiem ,że kochasz moje mięśnie - prychnął w myślach. Rozejrzał się i wziął dziewczynę  na ręce ,która zatopiła się w nich bezwładnie. Przycisnął ją do swojej klatki piersiowej czując się dumnie ,że nosi tą drobną ślicznotkę na rękach ,bez jej sprzeciwu. Gdy wyszedł z Klubu owinęło go zimne powietrze lecz nie zważając na to , po odblokowaniu samochodu , położył Jade na tylnych siedzeniach. Zamknął drzwi i poszedł samochód zanim wsiadł na miejsce kierowcy. Ruszył w stronę ekskluzywnego hotelu gdzie mieli apartament. W połowie drogi usłyszał pochrapywanie dziewczyny ,przez co zaśmiał się cicho.

Wziął Thirwall na ręce kolanem zamykając drzwi ,a pilotem samochód. Wszedł do hotelu ,następnie do apartamentu. Odłożył dziewczynę na jej łóżko i poszedł do łazienki zmyć z siebie pot który nabył na imprezie.

Jade's POV


Przetarłam twarz budząc się z okropnym bólem głowy . Ziewnęłam przeciągle siadając na łóżku. Apartament? Cholera przecież impreza...Co się działo? Spojrzałam w lewo na Justina który spałz lekko otwartą buzią. Wyszłam z łóżka zdziwiona patrząc na to,że byłam w sukience . Ruszyłam na palcach do łazienki biorąc po drodze ubrania . Przejrzałam się dokładnie w lustrze czy przypadkiem nie wydać mojej blizny na plecach i zrobiłam koka odsłaniając przy tym tatuaż na karku. Wyszłam z łazienki widząc wciąż śpiącego Justina . Westchnęłam i wyjęłam z kieszeni jego spodni białego IPhona wsadzając go do kieszeni szortów.


___________________

przepraszam


naprawdę bardzo mocno...


Dziękuję , że to czytacie...
Mam nadzieję , że nie jest najgorszy rozdział...


Zaraz zrobię zakładkę INFORMOWANYCH
gdzie bedziecie mogli napisać swoje nicki

Jeszce raz przepraszam


20 komentarzy = 10 Rozdział

wtorek, 13 sierpnia 2013

XIII.

Chłopak po chwili dołączył do mnie jednak unikając mojego wzroku. Sięgnął po puszkę Dr. Pepper i otworzył.
-Wake up to your dreams..And watch them come true... I'll make you whisper my name...- usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni spodenek . Na wyświetlaczu widniał napis 'Leigh-Anne'. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha
- Tak ? - zapytałam
- Jade! Cześć , Kochanie! - mówiła podekscytowana - Ta baba od muzyki , nie ?
- No,co z nią?
- Dała nam , Tobie , Jesy, Perrie i mi ,zadanie,by przygotować piosenkę na Halloween ! - krzyczała radosna.
- Ale ja nie będę śpiewać - upewniłam ją
- Będziesz. Mam taką wenę ,że na fizyce napisałam pół piosenki ! - zaśmiałam się cicho. - Zaśpiewamy ją w piątek , w sobotę jest Halloween - przewróciłam oczami
- Okey. A co u Was ?
- W sumie to nic - usłyszałam dzwonek- muszę kończyć , biologia się zaczyna - powiedziała znudzona
- To pa - nie dając jej nic powiedzieć, zakończyłam rozmowę. Położyłam telefon na stolik i spojrzałam na Biebera. Poszłam do sypialni i wróciłam do salonu z laptopem .Otworzyłam klapę dotykając włącznika. Po wejściu do internetu , kliknęłam na witrynę 'Facebook' znajdującą się w zakładkach. Zalogowałam się na swoje konto i weszłam na grupę naszej szkoły. Ludzie zastanawiali się gdzie znajduję się dwójka najniebezpieczniejszych ludzi w szkole. Były różne komentarze.

"To zbieg okoliczności,że nie ma ich w tym samym czasie"
"A co jeżeli zabijają innych po kątach ?!"
"Nie ma ich w tym samym czasie. Pewnie się pieprzą"
" Od początku wiedziałem,że coś między nim jest"

Justin oglądał ze mną komentarze , przez co mogłam poczuć jego drogie perfumy. Przeszłam na stronę główną witryny i zaczęłam przeglądać różne zdjęcia.
-Zróbmy sobie zdjęcie - wypalił chłopak
-Nie - odstawiłam laptopa i sięgnęłam po kolejną puszkę Dr. Pepper.. Upiłam łyka
- No weeź, dawno nie wstawiałem zdjęć, muszę uspokoić moje suczki - powiedział rozbawiony. Przewracając oczami , pokiwałam głową twierdząco. Wyciągnął telefon i zrobił nam fotkę.
- No ale uśmiechnij się , kuźwa , żeby nie było że Cię męczę tu
- Ale tak jest - zaśmiałam się

'' with @jadethirwall ''
Po około 2 minutach zdjęcie miało 30 polubień.
-Idę dzisiaj na imprezę -zdecydowałam
- Napisz braciszkowi - prychnął
- Właśnie miałam zamiar to zrobić - burknęłam i wzięłam telefon do ręki
"Hej Avan! Idę dzisiaj na imprezę ,więc nie zdziw się jak nie odbiorę wieczorem''
Po wysłaniu wiadomości ,Avan zadzwonił do mnie
-Halo? -przyłożyłam telefon do ucha
- Daj mi Justina - podałam telefon chłopakowi siedzącemu obok mnie.
- Tak ? -oblizał usta - Uh , okey.Przecież to duża dziewczynka! Przypilnuję ,nie martw się - westchnął ciężko.- No pa - burknął podając mi telefon - Muszę Cię pilnować
- Nie musisz tego robić ,dam radę
- Wiem ,ale i tak idę na tę imprezę. -przygryzł wargę

W łazience przebrałam się w wybrany strój i wymalowałam się. Weszłam
do przedpokoju ,gdzie wsunęłam na stopy czarne buty na obcasie.
Spojrzałam na Justina ,który podchodził do mnie gwizdając i lustrując mnie.
- Holy Chick! - zacytował napis z mojej sukienki. Odwróciłam sie w stronę drzwi - Niezły tyłek laska - przewróciłam oczami wychodząc z apartamentu i kierując się ku windy. Zanim podjechała na nasze piętro ,Justin podbiegł chowając klucze do kieszeni.
-Będziemy się dobrze bawić - rzucił wchodząc do windy. Weszłam śmiejąc się. Spojrzał na mnie zdziwiony
- Ty się będziesz bawić dobrze i ja się będę bawić dobrze ,rozumiesz? Bawimy się osobno - oparłam się u ścianę windy
- Zobaczymy - szepnął












___________________________________________
No hey...
przepraszam..nie było mnie...
pisałam ten beznadziejny rozdział 4 dni...
mało się dzieje...
bardzo....
krótki..
bezsensu...
ale może nie stracicie zapału do czytania tego opowiadania,bo będzie lepiej
...nabieram weny po prostu...
mam pomysły

piątek, 19 lipca 2013

XII.

Usiadłam na miejsce kierowcy i spojrzałam w tylne lusterko. Wujek Louis zmrużył oczy patrząc na moje odbicie.
- J-Jade - wyjęczał zszokowany. Przygryzłam nerwowo wargę
- Tak , wujku ?
- Dzi-dziękuję - powiedział zachrypniętym głosem. - Ale Słoneczko..przecież Ty zabiłaś człowie- do samochodu wsiadł zdyszany Justin przerywając zdanie Louisa

Dziękuję 

-Jedź ! -warknął Bieber patrząc się w okno skąd widać było pobitego Jaydona . Ruszyłam spod restauracji wjeżdżając na główną drogę
- Gdzie Cię zawieść ? - spojrzałam w lusterko oblizując usta i kierując wzrok na bruneta.
- Do domu , Losher Stre- przerwałam
- Pamiętam - szepnęłam skręcając w lewo. - Justin, co zrobiłeś Wale'owi? - powiedziałam dość cicho nie odwracając wzroku od drogi.
- Pobiłem go. Nie mogłem zabić , przecież jedziemy tam po jutrze by oddał naszą kasę. Jeżeli odmówi..- wziął głęboki oddech po czym uśmiechnął się cwaniacko - Zabiję go
Kiwnęłam głową rozumiejąc i jednocześnie wjeżdżając na krawężnik pod domem wujka
- U-um , wejdziecie ? - powiedział wciąż przestraszony wychodząc z samochodu
- Nie , podziękujemy - uśmiechnęłam się lekko - Chyba ,że potrzebujesz mojej pomocy - uważnie go obserwowałam
- Dam radę , do zobaczenia , Słoneczko - pomachał wchodząc do domu ówcześnie odkluczając zamek. Odmachałam mu i ruszyłam w stronę naszego hotelu. Widziałam,że Bieber chce coś powiedzieć , bo co chwilę otwierał usta by coś powiedzieć lecz zaraz potem je zamykał
- Wyduś to z siebie - powiedziałam domyślając się co miał zamiar powiedzieć
- Tylko wiedz,że robię to pierwszy i ostatni raz w życiu - wymamrotał . Pokiwałam głową uśmiechnięta. Chłopak wziął głęboki oddech
- J-ja zwracam Ci honor - powiedział przymykając oczy. Uśmiechnęłam się dumnie.
- A za co ?
- Za to,że nie wierzyłem ,że jesteś w stanie zabić człowieka - powiedział wzdychając
- Okey - zaśmiałam się parkując przed hotelem. Wysiadłam z czarnego Range Rovera i po zatrzaśnięciu drzwi , zamknęłam go pilotem. Poprawiłam sukienkę i weszłam do budynku a tuż za mną Bieber. Piękny hol nie zrobił na mnie już tak dużego wrażenia jak poprzednio więc zmęczona poszłam w kierunku windy. Szatyn wkładając ręce do kieszeni puścił oczko recepcjonistce. Prychnęłam pod nosem wchodząc do windy. Zanim drzwi się zamknęły wbiegł do niej J. Westchnęłam i czekałam aż dojedziemy na nasze piętro.
Po usłyszeniu charakterystycznego dzwonka , drzwi rozszerzyły się , ukazując korytarz.  Poczłapałam pod nasze drzwi , które chłopak otworzył kartą. Wchodząc do środka ,zsunęłam z nóg szpilki i biorąc piżamę , weszłam do łazienki. Po zmyciu makijażu i gorącej kąpieli przebiegłam do swojego pokoju wskakując pod kołdrę. Po apartamencie rozniósł się śmiech Justina. Wywróciłam oczami i spojrzałam na telefon leżący na szafce. 00.03 Jęknęłam zmęczona i zasnęłam zanim szatyn wyszedł z łazienki.

Postawiłam obie nogi na zimnej posadzce. Ciężko westchnęłam wędrując w stronę kuchni. Rozejrzałam się po niej i nie czułam głodu ani potrzeby zjedzenia śniadania. Machnęłam ręką i wróciłam do pokoju biorąc ubrania. Podreptałam do przestronnej łazienki zakluczając się w niej. Przebrana i wymalowana (Jade ma wciąż ten sam kolor włosów) wyszłam z pomieszczenia . Zauważyłam Biebera w kuchni , jedzącego płatki.
- Dobry - powiedział z pełną buzią.
- Ta , idę do sklepu - wymamrotałam
- Kupisz mi puszkę Dr. Pepper ??- kiwnęłam głową wychodząc z apartamentu.

Wracałam ze sklepu z siatką pełną słodyczy i zgrzewką Dr.Pepper.  Drzwi rozsunęły się przede mną dzięki czemu weszłam do hotelu. Recepcjonista widząc mnie przybrała dumny wyraz twarzy. Ruchem ręki przywołała mnie do siebie. Wywracając oczami podeszłam do niej.
- Hm? - zapytałam unosząc brew
- Twój chłopak jest zajebisty w łóżku - wybuchłam śmiechem. Zdezorientowana blondynka zmarszczyła brwi.
- Justin to nie mój chłopak , dziwko. Sądziłaś ,że się załamię ? Nienawidzę tego kutasa tak samo jak i Ciebie - uśmiechnęłam się fałszywie. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę i wzięła słuchawkę do ucha udając ,że ktokolwiek dzwonił. Prychnęłam pod nosem odchodząc od lady i kierując się w stronę windy.

Pociągnęłam za klamkę i weszłam do apartamentu. Odstawiłam paletę puszek i siatkę na blat po czym rozejrzałam się po pustym salonie.  Po cichu weszłam do sypialni skąd było słychać ciche jęki. Zobaczyłam tam... Justina trzymającego dłoń w spodnich i ...masturbującego się. Odwróciłam głowę powstrzymując odruch wymiotny i postanowiłam podniecić go bardziej. Zobaczymy jak szybko się podnieca. Wzięłam głęboki oddech i kocim krokiem weszłam do pokoju.  Zdezorientowany chłopak szybko wyjął rękę ze spodni. Odchrząknął po czym lekko otworzył usta. Wdrapałam się na jego łóżko i trzymając ręce po obu jego stronach , zawiesiłam się nad nim. Oblizałam powoli usta , dzięki czemu jego wzrok przerzucił się na moje usta ,a ręka z powrotem do spodni.
- Podeofil - Zachichotałam i zbiegłam z łóżka i wbiegłam do salonu. Przez chwilę panowała cisza w apartamencie po czym Juss krzyknął
- Jesteś okropna
- A Ty napalony. Na swojego wroga z którym przymusowo tu przyjechałeś - W drugim zdaniu ewidentnie czuć było sarkazm
- Taka jest rekcja mężczyzny ! - bronił się . Zaśmiałam się i otworzyłam napój gazowany. Włączając telewizor upiłam jednego łyka



______________________________

'moment' Jadin ;D


hejooo <33
Za nazwę 'Jadin' czyli Jade i Justin , dziękuję czytelniczce @Natalia Nikola
Przepraszam , że nie dodawałam , ale mnie nie było ;cc
Kocham Was straaasznie ;>
Ostatnio padło pytanie czy chcę by do tego opowiadania
powstali Role-playerzy na Twitterze.
Sądzę,że moje opowiadanie nie jest popularne i to nie ma sensu ..a Wy co o tym myślicie ?

poniedziałek, 24 czerwca 2013

XI.

Wysiadłam z samochodu , nawet nie czekając na to , by Justin mi je otworzył. to za dużo , na jego kulturę. Szedł za mną w stronę drzwi budynku. Otworzyłam je i poczułam lekki powiew spowodowany ruchem drzwi. Cichutko westchnęłam i weszłam w głąb restauracji. Była ona pięknie ,a za razem przytulnie udekorowana, dzięki czemu goście siedzący przy eleganckich stolikach mogli poczuć się swobodnie i przyjemnie. Nie zwracając uwagi na szatyna poszłam w stronę wolnego dwuosobowego stolika, a gdy już tam doszłam , odsunęłam sobie krzesło i na nim usiadłam. Mała , czarna torebeczka znalazła się na moich kolanach , mocno ściśnięta. Po zaledwie kilku sekundach , naprzeciwko mnie usiadł Bieber. Patrzał na mnie przez krótki czas, póki nie podszedł do nas mało atrakcyjny kelner.
- Proszę bardzo - uśmiechnął się sympatycznie i podał nam karty z menu. - Chcą państwo coś do picia?
- Wodę - mruknęłam . Mężczyzna kiwnął głową nisko i spojrzał na Justina , który widocznie nie miał zamiaru złapać kontaktu wzrokowego z blondynem.
- Ja to samo -powiedział lekko zachrypniętym głosem. Chłopak odszedł.
- Justin, dlaczego na niego nawet nie spojrzałeś ? - zapytałam dość cicho.
- Wolę nie ryzykować. Wiesz z czego jestem znany. Nie wiem , czy ludzie stąd także mogą mnie kojarzyć - skinęłam głową ze zrozumieniem. - Nieważne , co zamawiasz? - zapytał znudzony
- Sałatkę... la fleur - zdecydowałam patrząc na duży wybór.
- Sałatka 'kwiat' ? - jęknął
- Nie musisz się chwalić swoim francuskim , Skarbie - wytknęłam język
- Je ne peux pas louer, je sais comment parler francais (Ja sie nie chwalę , ja umiem mówić po francusku) - również wytknął język
- Bon, vous me direz ce que vous commandez?(dobrze , powiedz mi co zamawiasz?) - zabłyszczałam swoim francuskim . Otworzył lekko usta
- Je commande un foie de volaille* (zamówię wątróbkę drobiową) - stwierdził po chwili namysłu. Kiwnęłam głową i złożyliśmy zamówienie blondynowi , który po niewielu minutach , podszedł do nas z notesikiem w rękach.

Usłyszałam trzask drzwiami , a cały gwar ucichł. Siedziałam przodem do drzwi , więc mogłam ujrzeć Jaydona Wale i czterech innych  dobrze zbudowanych chłopaków. Oblizałam suche usta i zauważyłam jak jeden z pracowników szybkim krokiem zmierza ku zapleczu. Poczułam kopnięcie z nogę.
-Co ? - powiedziałam poprzez zaciśnięte żeby w stronę Justina
- To oni ? -szepnął najciszej jak tylko mógł. Kiwnęłam głową i przeniosłam swój wzrok z powrotem na nich. Usiedli przy sześcioosobowym stole i dopiero wtedy pozostali klienci wrócili do rozmów. Nagle głowa 'lidera' zwróciła się w naszą stronę , a ja zaczęłam mówić o niczym do Justina . Zrozumiał aluzję i odpowiadał równie bezsensownymi zdaniami.

Zjedliśmy swoje dania moment po tym, jak chłopcy dostali swoje. Gdy zaczęli jeść , rozejrzeli się dookoła pomieszczenia , zanim ich wzrok spoczął na nas , przypomniały mi się słowa brata. Złapałam rękę Justina i splotłam nasze palce. Zmarszczył brwi , a ja wbiłam mu paznokcie w dłoń , by zrozumiał . Odwrócili od nas wzrok i gwałtownie wstali.
- Juss , to już zaraz - wyrwałam rękę z uścisku i włożyłam dłoń do torebki , gdzie trzymałam pistolet. Chłopak prychnął na myśl o tym , że mogę zabić. Zacisnęłam szczękę i gdy zauważyłam , gdy ludzie zaczęli się ewakuować ,wyjęłam do końca pistolet trzymając go wciąż pod stołem. Jaydon warknął coś w stronę jednego z pracowników . Jego koledzy weszli za ladę , natomiast ja wstałam z krzesła. Bieber zrobił to samo i dyskretnie przeszliśmy bliżej całego zamieszania. Dwóch z kolesi Wale'a wyprowadziło wujka Louisa z kuchni. 'przywódca' zaśmiał się szyderczo i wyciągnął pistolet. Juss wyciągnął pistolet
-Puść go ! - warknął groźnie szatyn. Gdy wszystkie pary oczu skierowały się na nas , szybko skierowałam pistolet na chłopaka trzymającego wujka. Powoli szłam w tamtą stronę , a Justin za mną tak , aby żaden z gangu nie rzucił się na ratunek marnemu koledze. Jaydon zagwizdał
- Witam Cię , Bieber. Co tutaj robisz? - powiedział spokojnie , lecz widać było , że się denerwuje. Gdy Justin stanął i zaczął niemiłą rozmowę z tym dupkiem , ja strzeliłam do chłopaka trzymającego mojego wuja. Justin wraz z reszta chłopaków spojrzeli na mnie zdziwieni. Zabrałam zszokowanego mężczyznę do naszego auta i usiadłam z nim na tylne siedzenia.

_______________

Witam , witam ! Skaarby wy moje !
Jak się podoba rozdział ?

Dzisiaj nie ma minimum ilości komentarzy .
Chcę zobaczyć ile osób skomentuje to bez żadnych minimum.
Kocham Was !

wtorek, 18 czerwca 2013

X.

Ukucnęłam przy walizce i wzięłam stamtąd dużą koszulkę Avana i bokserki. Wróciłam do łazienki mijając w drzwiach Justina. Ubrałam tam swoją piżamę i umyłam zęby. Westchnęłam na myśl o tym , że mam spędzić te kilka dni z Bieberem. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do swojego łóżka. Nigdzie po drodze nie widziałam szatyna. Rozejrzałam się jeszcze raz po apartamencie i wzruszyłam ramionami sama do siebie gdy nie było go w żadnym z pokoi. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Wybrałam ostatni numer , z którym się łączyłam i przyłożyłam smartfona do ucha.
- Halo ? Jade? Dotarliście już ? - Brad zasypał mnie pytaniami
- Cześć , tak dotarliśmy już - uśmiechnęłam się do siebie
- To dobrze , jak hotel ?
- Brad , nie przyjechałam tu , by zwiedzać hotel , tylko by ... sam wiesz co - westchnęłam
- No tak , racja - zaśmiał się pod nosem - Jak z Justinem ?
- Nie wiem, nie ma go - prychnęłam
- Jak to nie ma ?
- Był na chwilę ale już sobie gdzieś poszedł - powiedziałam tak , by zrozumiał , że nie mam ochoty o nim gadać
- Okey , rozu-słychać było szum a po chwili w słuchawce usłyszałam głos braciszka
- Jade ?!
- Tak , to ja - przewróciłam oczami
- Słuchaj , jutro Jaydon przyjdzie do restauracji Bon Appetit i z tego co się dowiedzieliśmy , chcę zabić szefa tamtejszej kuchni. Wiem,że nie jesteśmy super bohaterami , by ratować życie byle komu , ale szefem tamtej kuchni jest wujek Louis, pamiętasz !? To on zajął się nami po śmierci rodziców ! - mówił zdyszany. Powoli wszystko zaczęło mi się układać i zaczęłam rozumieć co mam zrobić.
- Dobra , jak Justin przyjdzie , to mu to powiem .
- Poudawajcie jakąś parę czy coś - zaproponował
- Nie. - warknęłam
- Cokolwiek. Pamiętasz , że wujek Lou przestał się nami opiekować , bo zmarła jego  żona Nina . Dopiero niedawno zaczął żyć z tym normalnie ,więc ..więc sama wiesz , jak bardzo ważne jest uratowanie jego życia.
- Tak , wiem Av, damy radę - usłyszałam , jak ktoś wchodzi do apartamentu. - Muszę kończyć , zadzwonię , jak będzie po wszystkim , Kocham Cię , pa - nie dając mu dokończyć , rozłączyłam się, po czym wstałam z łóżka i w dość skąpej piżamie weszłam do salonu , naciągając bluzkę ,która ledwo zakrywała pośladki . Na środku pokoju stał Justin z roztrzepaną fryzurą i skrawkiem koszulki w spodniach. Uniosłam brwi patrząc na niego
- Powiem jedno - zaczął - Ta panienka z recepcji jest ..ostra - westchnął rzucając się na kanapę. Przysięgam Wam ,że w tamtym momencie zachciało mi się wymiotować.
- Jesteś obrzydliwy ,ale mniejsza z tym. Mamy jedną rzecz jutro do wykonania - spojrzał na mnie tym razem poważnie . Wiedział , że teraz nie może myśleć już o seksie z recepcjonistką tylko o 'pracy'. Opowiedziałam mu wszystko , a ten na koniec skinął głową.
- Dobra , idę się wykąpać - stwierdził wstając z kanapy . Ruszyłam w stronę swojego łóżka , gdzie się położyłam i przykryłam kołdrą. Szatyn wszedł i wyjął świeżą bieliznę ze swojej walizki i zanim wyszedł , cmoknął mnie w policzek
-Branoc , Mała - pożegnał się wchodząc do łazienki. Olałam fakt , że to co zrobił , było niestosowne i nie podobało mi się to i zasnęłam szybko , ówcześnie wycierając policzek.

Usiadłam na łóżku i powoli zeszłam z łóżka . Chłopak jeszcze spał ,więc spokojnie , poszłam w stronę kuchni.
- Seksowny tyłek - powiedział , gdy wyszłam z 'naszego' pokoju. Przewróciłam oczami i idąc dwa razy mocniej zakręciłam pupą. Chłopak gwizdnął, po czym po kuchni rozległ się mój chichot. Niech się chłopak nacieszy. Spojrzałam na bat , na którym wypisane były ceny posiłków , które można zamówić , a powyżej numer , na który trzeba zadzwonić.
- Zamów mi omleta ! - zawołał wchodząc do łazienki. Kolejny raz dzisiaj przewróciłam oczami i zamówiłam mu ten omlet i sobie płatki.
Dzwonek zadzwonił równo z wyjściem szatyna z łazienki.
-Idź otworzyć - powiedziałam mu i weszłam do łazienki z ubraniami.

Wyszłam ubrana

















i zauważyłam , że na stole w salonie leży już miska z płatkami. Usiadłam na kanapie , wzięłam ją do rąk i zaczęłam konsumować. Z naszego pokoju wyszedł Bieber
- Zamówiłem nam stolik w restauracji na 17.30 - westchnął siadając obok mnie i włączając telewizor. Odłożyłam miskę do zlewu i umyła ręce
- Idę się przejść po hotelu - mruknęłam i wyszłam z naszego apartamentu. Zadzwoniłam po kolei do dziewczyn i omówiłam im wszystko dokładnie , po drodze podziwiając progi hotelu. W kawiarni zamówiłam kawę i razem z nią wróciłam do pokoju 202. Weszłam do środka , a poza i miejsce pobytu Biebera nie zmieniła się ani trochę. Wyjęłam telefon z kieszeni gdy poczułam tam wibracje.
''Wstaw proszę jakąś fotkę na Insta , chcę Cię widzieć ;) '' - Brad
Zaśmiałam się pod nosem i gdy dostałam zdezorientowane spojrzenie Justina , pokazałam mu telefon .
- To ja Ci zrobię to zdjęcie - zaproponował chłopak
- Nie lubię , gdy ktoś robi mi zdjęcia.
- Zrobię i koniec - powiedział nieco surowszym tonem . Skinęłam głową i dałam mu się sfotografować
"Dla @lolIamBrad ;)"

Wyjęłam z walizki sukienkę , która nadawałby się na kolację.Westchnęłam pod nosem i weszłam do łazienki , gdzie zaczął się przygotowuję-się-nie-przeszkadzać-time. Ubrana i wymalowana wyszłam z łazienki.
-Justin! - zawołałam gdy była już 17.10 , a chłopak wciąż się nie wyszykował. Wyszedł z łazienki ubrany w koszule , luźnie spodnie oraz supry . - Trzymaj - rzuciłam w niego kluczami od apartamentu i wsadzając do torebeczki pistolet ,wyszłam z pokoju.
-Misję czas zacząć - powiedział szatyn gdy pojawił się obok mnie

________________

Dziękuję  ,za aż tyle komentarzy ! Miałam mały problem z blogami ,
bo usunęły się wszystkie szablony itp. ale jestem ;)
Mam nadzieję , że spodobał Wam się ten rozdział

18 komentarzy = Rozdział 11 
Kocham Was !

piątek, 7 czerwca 2013

IX.

Usiadłam na miejscu pasażera i z okna pomachałam do chłopaków stojących na ganku.
- Dłużej się nie dało? - warknął Bieber gdy odjechaliśmy. Spojrzałam na niego zdziwiona
- Ta minuta Cię nie zbawiła - powiedziałam pod nosem
- Tak ,ale wolałbym już mieć ten wyjazd za sobą .
- Może ty po prostu jesteś zazdrosny? - powiedziałam unosząc brwi. Chłopak momentalnie wybuchł śmiechem
- Nigdy w życiu nie będę zazdrosny o taką dziwkę ,jaką jesteś ty - powiedział rozbawiony. Zacisnąłem usta w wąską linię lecz nie odezwałam się . Szatyn włączył radio , w którym puścili jaj zgaduję ,jego ulubioną piosenkę , ponieważ zaczął nucić ją pod nosem i palcami stukać o kierownicę. Nie powiem ,piosenka wpadała w ucho. Oblizałam usta i wciąż myślałam o tym jak mnie nazwał. Przysięgam wam , że nienawidzę tego. Tego braku szacunku do kobiet. Do ludzi. Do mnie. Przez godzinę nie odezwałam się słowem. Zatrzymaliśmy się na stacji ,a ja szybko wyszłam z samochodu i weszłam do budynku ,gdzie kupiłam paczkę żelek. Zapłaciłam za produkt i usiadłam przy stoliku dla klientów. Z tylnej kieszeni wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Brada
- Cześć! - odebrał po pierwszym sygnale
- Hej , Brad
- Gdzie już jesteście
- Nie wiem ,ale siedzę na stacji.
- Um..muszę kończyć , Avan mnie wzywa - mruknął niezadowolony
- Jasne , papa - pożegnałam się uśmiechając lekko
- Do usłyszenia , papa - pożegnał się ,a ja wstałam z krzesła ,po czym wyszłam z budynku , po drodze mijając Justina ,który szedł zapłacić ,za paliwo. Wsiadłam do samochodu i sięgnęłam do tyłu ,gdzie leżała teczka z laptopem. Wyjęłam go i położyłam na kolana. Zanim się włączył , zdążył przyjść Biebs
- Mogłabyś sprawdzić w wyszukiwarce Jeydon'a Wale? - zapytał odpalając silnik. Kiwnęłam głową nie chcąc się odzywać ,i weszłam w specjalny program ,który wyszukuje ludzi i ma o nich wszystkie dane. Wpisałam imię
- Wale? - upewniłam się by poprawnie wpisać jego nazwisko
- Yep - powiedział akcentując ostatnią literę.

Jaydon Wale - 20 letni przywódca gangu "Wale's People" . 
Naliczone 53 ofiary, 9 skradzionych aut i wiele mniejszych kradzieży " 

Przeczytałam  pierwsze zdanie i prychnęłam. Ten sprzęt to cudo . Aktualizowany jest co trzy godziny , i ani policja ,ani szpiedzy ,czy detektywi ,nie mają czegoś takiego.
Doczytałam do końca informację o nim,a Bieber jedynie na to skinął głową.

-Jesteśmy - szturchnął mnie szatyn. Mrugnęłam parę razy po czym przeciągnęłam się na co Justin wydał z siebie cichy chichot. Olałam go i wyszłam z samochodu . Byłam w jakimś garażu.
- Um.. Justin .. Gdzie jesteśmy ? - mruknęłam zaspanym głosem. On zaśmiał się i podszedł do mnie z bagażami
- W Oklahomie ,w hotelu - z walizkami szedł w górę schodami ,a ja za nim. Dostaliśmy się do pięknego holu , gdzie za recepcją stała uśmiechająca sie za słodko blondynka. Razem podeszliśmy do niej i po zalotnym przywitaniu się ,Justin zwrócił się do mnie
- Idź do naszego pokoju. - podał mi kluczę. Wzięłam je i po chwili stałam już w środku apartamentu. W jednym z pokoi były dwa łóżka , które dzieliły jakieś dwa metry.

Gdy wyszłam spod prysznica, usłyszałam ,że Bieber wchodzi do salonu. Wytarłam się i przez to ,że walizki dopiero przyszły wraz z szatynem , byłam zmuszona ,na gołe ciało założyć szlafrok. W lustrze obróciłam się ,sprawdzając czy na pewno nie widać mojej blizny. Mimo ,że było to niemożliwe... zrobiłam to. Jestem na tym punkcie przewrażliwiona. Wyszłam z łazienki i nie zwracając uwagi na chłopaka, przeniosłam swój bagaż do pokoju , obok mojego łóżka. Słyszałam kroki za mną i byłam pewna ,że on patrzy na mnie ,co krępowało mnie ,bo gdyby nie ten materiał byłoby widać moją bliznę .

______________________

Sie Ma ! Przepraszam że nie dodawałam od  5 dni nic ;cc
Dziękuję za komentarze i mam prośbę...
Jak nazwać razem JAde i Justina ? Tak jak jest.. Jelena ,czy Jemi , czy Jiley
Czekam na Wasze propozycję kochani !

15 komentarzy = 10 rozdział !

niedziela, 2 czerwca 2013

VIII.

Poniedziałek . Historia . Zabierzcie mnie stąd . Usiadłam w ostatniej ławce i poprawiłam spadające mi na twarz włosy.
- Panno Thirwall - powiedział lecz sam wzdrygnął się czytając moje nazwisko. Spojrzałam na niego - Przeszkadzam Ci w czymś ? - zapytał ironicznie widząc mój telefon w rękach
- Tak - odpowiedziałam nie spuszczając z niego wzroku. Wyraźnie zbiłam go z tropu
-A z kim tak piszesz? - zapytał i uniósł brwi. Wiedziałam co zrobić by mnie zostawił
- Z moim ukochanym , starszym bratem - skłamałam . Z nikim nie pisałam tylko surfowałam po internecie. Widocznie się zmieszał ,wiedząc kogo mam na myśli.
-Um.. Ah tak? Więc.. pozdrów go - powiedział szybko i odszedł. Każdy nauczyciel wiedział kim był Avan Thirwall. Jeszcze gdy uczęszczał do tej szkoły, robił tu niezłą rozróbę. Rada pedagogiczna bała się mojego przyjścia i mimo tego ,że wierzyli, że będę jego przeciwieństwem, kontynuuję tradycję rodzinną. Do końca historii ,nauczyciel nie miał do mnie już żadnych pretensji. Wyszłam z klasy spokojnie i podeszłam do szafki, skąd wyciągnęłam podręczniki od Chemii. Szłam po korytarzu póki nie zobaczyłam przyjaciółek. Przywitałam się z nimi i opowiadając sobie co działo się na różnych imprezach czyli inaczej mówiąc - plotkując , szłyśmy przez hol. Wszystkie cztery miałyśmy tą lekcje razem więc tak samo weszłyśmy do klasy. Lekcja minęła łudząco szybko ,ale tylko dzięki temu , że mam internet w telefonie.

Nareszcie ostatnia lekcja ,czyli angielski. Jedyna lekcja dzisiaj ,która odbywała się na trzecim piętrze. Wszyscy uczniowie rozłożeni byli na wszystkich piętrach oprócz ostatniego. Chyba ,że mówimy o tych debilach ,z którymi muszę dzielić dom. Ugh. Bez żadnych problemów weszłam na schody ,przy których stał jeden ,umięśniony facet. Odsunął się, dając mi dostęp do mojego celu. Nic się nie odzywając ,dotarłam tam. Zauważyłam ,jak dwójka z chłopaków ,których widziałam dzisiaj w MOJEJ kuchni ,się biło. Może nie biło ale popychało. Dotarłam do damskiej toalety. W spokoju załatwiłam to co trzeba i wyszłam z małego pomieszczenia, myjąc po drodze ręce. Drzwi trzasnęły za mną , a wszyscy zebrani tam chłopcy spojrzeli się na mnie. Olałam ich wzrok i wyjęłam z czarnych , 'dziurawych' spodni, wyciągnęłam Iphona w oćwiekowanym phone case. Przejechałam palcem po strzałce i sprawdziłam co takiego, ktoś chce ode mnie
Od : Avan
Treść : Bieber ma przekazać Ci wiadomość ,trzymaj się
Przewróciłam oczami i szlam dalej aż ktoś nie szarpnął od tyłu mojego ramienia. Gdy podniosłam głowę nad komórkę ,zobaczyłam ,że to Justin.
- Musimy pogadać - wysyczał przez zęby
- Wiem , mów - warknęłam. Rozejrzał się po holu i zaczął
- Mamy do zrobienia ważną rzecz - powiedział zdenerwowany. Prychnęłam
- "Mamy" ? Sorry , nie będę robić nic z Tobą - odwróciłam się na pięcie lecz zostałam przygwożdżona do  ściany
-Nie będę się tobą przejmował ,ale masz wykonać polecenie swojego brata - powiedział groźnym tonem. Oblizałam usta.
- Mów co dokładnie - rozejrzał się po holu i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę ciemnego schowka. Zdziwiona jego ruchem posłusznie szłam za nim. Przywarł mnie tam do ściany
- Słuchaj , Jade - splunął - Musimy jechać do Oklahomy zabić paru gości - spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami
- Czemu razem?
- Bo są niebezpieczni i 'tak będzie lepiej' - przewrócił oczami
- Czemu aż do Oklahomy? Przecież tam z Californi trzeba jechać przez Arizone i Albuquerque- wymieniłam dwa stany przez które trzeba byłoby jechać.
-Widzę,że jesteś świetna w geografii - rzucił - bo grupka ludzi stamtąd , zadarła z ludźmi stąd. Jasne? - kiwnęłam głową - Zresztą wierz mi, że nie uśmiecha mi się wyjazd z Tobą -warknął , po czym usłyszeliśmy dzwonek na lekcje.
- Chemia , nie idę - mruknęłam do siebie i usiadłam na podłodze w schowku. Dodam ,że światło było tam zgaszone.
- Ja też mam chemię i nie pójdę - uśmiechnął się cwaniacko
- To wyjdź
- Nie
-Tak
- Zamknij mordę ,bo zaraz nie będzie tak przyjemnie - powiedział nagle szorstko. Oparłam się o ścianę i nie odzywając się przez całą lekcję , siedziałam tam z Bieberem . Fuj.


Wyszłam z szkoły i od razu wsiadłam do Mustanga. Wkurzona odjechałam z podjazdu i ruszyłam w stronę domu. Muzyka nie grała ,bo zapewne zirytowałaby mnie jeszcze bardziej. Jestem wkurzona na tą misję z Justinem. Wjechałam szybko do garażu i zamykając po drodze samochód ,wbiegłam po schodach do willi.
- Avan ! - wydarłam się ,co sprawiło,że mój brat zszedł z górnego piętra
- Co się stało ?
- Czemu mam jechać z tym idiotą do Oklahomy !
- Nie krzycz - powiedział groźnie ,przez co się uspokoiłam - Jesteście dobrzy i wydaję mi się ,że chcesz pokazać mu,że umiesz kogoś zabić bo przez dwie godziny go przekonywałem i wciąż mi nie wierzy - przeanalizowałam jego słowa i kiwnęłam głową - Jesteś już spakowana ,a wyjeżdżacie o 17.30 - rzucił i wrócił do swojego pokoju piętro wyżej. Zacisnęłam piąstki i napiłam się soku pomarańczowego , przy okazji witając się z ludźmi w salonie. Będąc już na schodach w drodzę do salonu , usłyszałam ,jak ktoś sygnalizuje ,że wrócił . Odwróciłam się i zobaczyłam na schodach moją ulubioną parkę. Wbiegłam szybciej do swojego pokoju i napisałam o moim wyjeździe do przyjaciółek. Leżąc na łóżku i rozmyślając, usłyszałam jęki. Czyżby pożegnalny seks Justina Biebera i Chanel Celay'i . Prychnęłam pod nosem i sprawdziłąm godzinę . Piętnaście minut do wyjścia.

Weszłam do pokoju Brada.
- Hej - mruknęłam cicho. gwałtownie się obrócił
- Jade ? Co Ty tu robisz ? - wstał i przytulił mnie.
- Zaraz wyjeżdżam - powiedziałam smutno
- Co ? Nic o tym nie wiedziałem... - pocałował mnie w czoło. Delikatnie się uśmiechnęłam
- I to w dodatku z Bieberem - westchnęłam
- Ouch... w sumie... dobrze ,że go nie lubisz , bo byłbym zazdrosny - cmoknął mnie w policzek
- Racja , nie masz o co być zazdrosny. - zachichotałam.

- Pa pa - pocałowałam go w kącik ust i puściłam oczko. Brad delikatnie się zarumienil
- Będę tęsknił...- pogładził mój policzek
- To tylko parę dni ...a poza tym.. są przecież telefony - uśmiechnęłam się do niego.
- Muszę zrobić jedno - przeczuwałam co zrobi. Uśmiechnęłam się w duchu.
- Rób - delikatnie mnie pocałował, lecz zdążyłam poczuć smak jego ust. To było wspaniałe. -Pa - szepnęłam i wsiadłam do auta za którym siedział już zniecierpliwiony Justin

____________________


Hej ,hej ,hej !
Mam dla was informację !
Już parę razy słyszałam jak ktoś dziękował mi za tłumaczenie JBFF.
JA NIE TŁUMACZĘ , TO BLOG MOJEGO WYMYSŁU!
Miło było mi to słyszeć , ponieważ tłumaczone blogi są naprawdę świetne , lecz ten jest wyłącznie mojego wymysłu - jak napisałam wyżej.
Dziękuję za miłe komentarze ;)

12 komentarzy = Rozdział 9

środa, 29 maja 2013

VII.

Przetarłam piąstkami oczy i otworzyłam je
- Co Ty tu robisz , Bieber?! - wrzasnęłam gdy już ujrzałam szatyna opierającego się odrzwi
- Czekałem tu na Ciebie - mruknął uwodzicielsko co totalnie na mnie nie działało
- Spadaj , idioto - zauważyłam ,jak jego szczęka się zaciska lecz nie odpuściłam - Możesz już stąd wyjść ? - syknęłam
- Mogę ,ale jeszcze jedno - pchnął mnie na ściane - teraz wiem, kim jesteś i to nie zmienia faktu,że nie wierzę w to,że kiedykolwiek zrobiłabyś krzywdę komukolwiek więc nie boję się Ciebie - warknął
- To już jest Twój problem. Tak samo jak to ,że ja nie boję się Ciebie i Twoich beznadziejnych gróźb - powiedziałam gdy wychodził z pokoju. Usiadłam na dużym łóżku i przetarłam jedną ręką plecy, którymi walnęłam o ścianę
- Ała - jęknęłam gdy ręką dotknęłam najbardziej bolącego miejsca - Dupek

Po umyciu się, położyłam sie pod kołdrę i rozmyślałam o tym jak ja przeżyję z tymi ludźmi. Dobrze wiem,że powinnam bać się Justina ,ale tego nie robię. Przez swój niewyparzony język zazwyczaj pogarszam sprawę,lecz dzięki moim możliwościom ,zawsze daję sobie radę. Jak na razie ...

Usiadłam powoli i zsunęłam nogi na bok by moje stopy mogły dotknąć drewnianej podłogi. Odpychając się dłońmi od łóżka , wstałam i podreptałam do swojej łazienki. Wcale nie zdziwił mnie mój wygląd , gdy trafiłam wzrokiem na lustro . Zawsze wyglądam tak samo o 6.45 więc bez większych dramatów ściągnęłam bieliznę w której spałam i weszłam pod prysznic. Po relaksującej kąpieli, owinęłam się ręcznikiem i w pokoju się ubrałam  (Jade - Outfit) . Zmęczona ruszyłam ponownie do łazienki , gdzie nałożyłam make-up , a następnie zeszłam na dół .
- Dzień Dobry - zawołał Brad przytulając mnie od tyłu i całując w policzek, gdy byłam w kuchni.
- Hej - powiedziałam lekko się uśmiechając i podeszłam do lodówki.
- Czemu jest pusta? - powiedziałam oburzona i spojrzałam na salon za blatem. Wszyscy patrzeli na mnie jedząc kanapki, Więc to tam jest cała zawartość lodówki.  Jak raz w życiu chciałam zjeść śniadanie, to nie mogłam. Burknęłam kilka słów pod nosem i olewając ich spojrzenia , wzięłam torbę i przewiesiłam ja przez ramię. Założyłam na nogi bordowe Martensy
- Idziesz już do szkoły ? Może zabierzesz ze sobą Justina i Chanel - Ta dwójka spojrzała na mnie przez słowa brata
- Tak , idę , nie , nie zabiorę - powiedziałam tak by usłyszeli. Avan skarcił mnie wzrokiem ,lecz olałam to i wyszłam po czym wsiadłam do swojego czarnego Mustanga. Słyszałam, jak za mną wychodzi Bieber z Celay'ą . Ignorując ich , wsiadłam do swojego auta i odjechałam. Dopiero w lusterku zobaczyłam jak wsiadają do białego Ferrari . Podjechałam na podjazd szkoły , wysiadłam z auta i oparłam się o jego maskę.  Wyciągnęłam papierosa z paczki którą znalazłam w samochodzie i włożyłam do ust zaciągając się nim i z przymkniętymi oczami wypuściłam dym z ust. Uśmiechnęłam się czując ulgę w płucach. Czułam, jak Justin mi się przygląda trzymając w talii blondynkę. Spojrzałam się na niego i bezgłośnie powiedziałam "Czego?" . Szatyn uśmiechnął się zadziornie i puścił mi oczko. Pokazałam mu środkowy palec i odepchnęłam się od samochodu , zamykając go , poszłam w stronę szkoły gasząc po drodze papierosa o chodnik.


________________________

Cześć ,kochani! Pod poprzednim postem pojawiło się aż 7 komentarzy !
Strasznie Wam dziękuję i jak widzicie , przybywam z kolejnym rozdziałem!
Wiem, że nie jest zbyt długi ale to tylko dwa dni różnicy!
Możliwe ,że rozdziały będą krótkie lecz pojawiać się będą częściej
Co powiecie o tym? Mam nadzieję ,że się podoba <3

8 komentarzy = 8 rozdział !

poniedziałek, 27 maja 2013

VI.

-Słuchajcie... Jest tak sprawa - zaczął Avan , gdy wszyscy siedzieliśmy w salonie - Mój przyjaciel...potrzebuje pomocy .. i wziąłem jego gang do nas - powiedział nieśmiało i podrapał się po karku. Szczerze...nie podobało mi się to,ale cóż .. - Będziemy musieli wszyscy razem współpracować - dodał , po czym po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi
- To oni ? - uniosłam brwi i spojrzałam na brata. On wstał i skierował się w stronę drzwi. Wszyscy chłopcy poszli zobaczyć kto taki przyszedł ,a ja poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na kanapie ,a na kolana położyłam czarnego laptopa. Dostałam zlecenie by zabić niejakiego Roy'a Bloks. W wyszukiwarce wpisałam nazwę portalu społecznościowego. Wpisałam wyżej wspomniane nazwisko i imię , po czym weszłam na jego profil. 27 letni , cały w dziarach brunet. Mruczałam coś pod nosem i postanowiłam zrobić to jak najszybciej. Wstałam z łóżka , poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. Słyszałam tylko głośne rozmowy , zapewne osób ,które dołączyły do naszego gangu . Przewróciłam oczami w głowie i po założeniu butów w kieszeń schowałam pistolet do tylnej kieszeni spodni.
-Wychodzę - krzyknęłam
-Gdzie? - usłyszałam zmartwiony głos brata
- Zabić - warknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami. Wcale nie podoba mi się to ,że ma do nas dojść parę osób. Nie wiem kto dokładnie ale mam nadzieję ,że sobie poradzą . Wsiadłam do czarnego vana i ruszyłam. Jadąc przez las spojrzałam na telefon ,na którym otworzony był portal społecznościowy ,a dokładniej profil mojej ofiary. Roy napisał,że świetnie bawi się w Pure Club. Idiota wiedząc,że jest zagrożony , piszę gdzie jest. Prychnęłam pod nosem i wyjechałam z lasu jadąc do jednego z lepszych klubów w mieście nucą c pod nosem piosenkę ROOM 94, a dokładniej You Got It Wrong. Dojechałam do wyznaczonego miejsca w zaledwie kilkanaście  minut , po czym wyszłam z samochodu i odarłam się o jego maskę.
- Halo? - odezwał się Aaron po drugim sygnale
- Aaron , Pure Club , zaraz - podałam dwa hasła ,które wszystko wyjaśniały
- Już się robi - mruknął średnio zadowolony,że musi przerwać wykonywaną czynność. Przez pięć minut stałam oparta o maskę samochodów, dopóki nie ujrzałam bruneta ,którego żywotność skończy się dzisiaj. Nie rzucając się w oczy , szłam w jego stronę 'zagapiona' w telefon , spoglądając na niego co chwilkę. Zatrzymał się przy jakichś chłopakach ,a ja minęłam go i skręciłam z pierwszą uliczkę ,czekając aż Roy się zbliży. Słysząc ciężkie uderzenia o chodnik , przygotowałam się . Chłopak minął moją uliczkę , natomiast ja ruszyłam za nim. Wszedł do jakiegoś lasu ,który był dla mnie ułatwieniem.W końcu stanął opierając się o drzewo i zapewne wyczuwając moją obecność. Zbliżyłam się jeszcze bardziej ,tak, że stałam dosłownie za jego plecami. Powoli obkręcał głowę, wyraźnie bojąc się tego , co zobaczy . Udaje twardziela przy wszystkich a tu nagle.... Gdy zobaczył moją twarz , lekko się wzdrygnął, lecz gdy już j.ą przeanalizował , ruszył przed siebie szybko. Wyciągnęłam przed siebie pistolet i po odblokowaniu , celnie trafiłam w jego plecy. Podbiegłam do niego i by upewnić się ,że nie żyję. Wyciągnęłam telefon i wysłałam wiadomość Aaronowi , który po niecałych 10 minutach zjawił się przy mnie
- Łatwo poszło ? - zapytał zakładając rękawiczki. Skinęłam głową - Okej , nie trzymam Cię tu, leć już do nas , nasi nowi lokatorzy zapewne na Ciebie czekają - powiedział widząc,że nie uśmiecha mi się siedzenie tutaj i czekanie na niego
- Okej , dzięki Aar - uśmiechnęłam się lekko po czym wyszłam spokojnym krokiem z lasu i doszłam do samochodu.

Otworzyłam drzwi od domu ,a rozmowy wciąż było słychać.Nie tak głośno jak wcześniej , ale było.Zaraz obok mnie stawił się Av
- Jak poszło? - zapytał analizując moją twarz
- Johnson się nim zajmuje - mruknęłam w odpowiedzi
- Gratuluję ,chcesz poznać część naszych nowych działaczy? - zapytał entuzjastycznie
- Nie - warknęłam
- To świetnie się składa - pociągnął mnie za dłoń do salonu. To co ujrzałam mnie zdziwiło. Siedział tam Alfredo , Chanel i dwóch innych mięśniaków. Ale zaraz.. Chanel? Ona zajęta była jednym z chłopaków ,lecz byłam pewna ,że to ta dziwka.
- To jest Alfredo , ten obok to - ktoś przerwał zdanie mojego brata
- Mam usta i wszystko u mnie działa, więc sam się przedstawię - syknął przez zęby groźne, chłopak obok Floresa. - Jestem Ken - dodał po chwili gdy wszyscy ucichli po groźbie szatyna. Łokciem trącił blondyna obok siebie
- Co? - mruknął odrywając uwagę od dekoltu dziewczyny , która patrzyła za okno wyraźnie na coś lub kogoś czekając.- Ah, ja jestem Bob - skinął do mnie głową. Celaya była nieobecna więc sama zaczęłam pierwsza
- Ja jestem Jade - to zdanie zwróciło uwagę blondynki. Spojrzała na mnie z szeroko otwartą buzią. Wierzcie mi,że też dziwię się , co ona tu robi? W gangu? - Idę do siebie - olałam spojrzenie Chanel i ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Otworzyłam drewniane drzwi i nie zapalając światła usiadłam na łóżku nie rozglądając się
- Ej - usłyszałam seksowny głos w moim pokoju
- Kto tu jest ? - przedłożyłam zmęczona sądząc,że to żart któregoś z nowych domowników
- Ja - powiedział irytująco
- Kurwa imię - nie usłyszałam odpowiedzi , tylko rażące światło, przez co przymknęłam powieki.


____________________

Przepraszam za tak długą nie obecność :((
Mam nadzieję ,że mi wybaczycie ;)
Ale mam mały szantażyk....

4 komentarze = Rozdział 7 ;33

piątek, 17 maja 2013

V.

Mężczyzna pociągnął mnie za ramię wciągając do środka mieszkania . Nie piszczałam . Nie bałam się o siebie.
- I co teraz powiesz , kochanie ? - naparł na mnie i zaczął obmacywać . Z całej siły go odepchnęłam , lecz gdy chciałam już wybiegać , wstał, złapał mnie za ręce , za moimi plecami i wepchnął do jakiegoś pokoju. Walnęłam plecami o ścianę i niekontrolowanie zjechałam po niej na dół. Ted kopnął mnie i wyszedł z pokoju zamykając drzwi na klucz. Ten debil nie związał moich rąk , więc wyciągnęłam spod spodenek pistolet , który w tej pozycji wbijał mi się w brzuch. Powoli wstałam mając poobijane nogi. Skurczybyk ma siłę. Rozprostowałam kości i rozejrzałam się po brudnym pomieszczeniu. Usłyszałam kroki ,więc stanęłam od razu obok drzwi . Gdy otworzył drzwi , strzeliłam prostu w jego klatkę piersiową. Prosto w serce.

Justin's POV

Szedłem uliczkami Idaho i usłyszałem strzał w domu , który mijałem . To zdecydowanie był strzał z Baretty M9*. Z domu wybiegła dziewczyna , po czym szybko wsiadła do samochodu i w dłoń włożyła telefon. Pewnie ktoś chciał ją zastrzelić i uciekła . Stanąłem za drzewem i przyglądałem się akcji. Po około 5 minutach zobaczyłem identyczny Range Rover , do jakiego wsiadła tajemnicza dziewczyna , a z niego wysiadł kto? Avan , Brad i Mark. Teraz rozpoznałem te dziewczynę , Jane? Jade! Tak , to to . Teraz wszystko składa się do kupy... Wbiegła w ramiona Avana. Czyli to ta jego słynna siostra . Słynna , bo ciągle o niej papla jak to się o nią martwi. Szczerze , to ona mnie nie obchodzi , ale Avan mi nawet nie mówił , że jego siostra chodzi  ze mną do szkoły. Wyszedłem zza drzewa i stanąłem obok Brada
- Siema , stary , co tu się stało?
- Jade była załatwić sprawy u Teda . Ale wiesz z czego on słynie - wywrócił oczami , a ja przytaknąłem
- Zaraz zaraz , czemu Jade załatwiała jakieś sprawy , kim ona jest ? -Brad podrapał się po karku
- No ten...Ugh, Avan Ci powie kiedy będzie trzeba - rzucił - Cokolwiek... Ted zamknął ją w jakimś pomieszczeniu i chciał zrobić jej krzywdę - Jade która gra twardą zapewne nawet nie potrafiłaby zabić człowieka Pff..
- I co się dalej stało? - zanim zdążył mi odpowiedzieć , podszedł do mnie Avan
- Cześć ,stary - przywitał się ,natomiast reszta odeszła. Skinąłem do niego głową - Więc jak.. dalej potrzebujesz pomocy? Mam pomysł

Jade's POV

Gdy wysunęłam się z ramion brata , zobaczyłam Brada , a potem Biebera. Wywróciłam załzawionymi oczami oglądając jego sylwetkę. Do niego podszedł Av , a a do mnie Brad. Zamknął mnie w szczelnym uścisku i szeptał pocieszające słowa do mojego ucha. Prosił bym powiedziała mu dokładnie wszystko więc to zrobiłam.Justin rozmawiał przejęcie z moim bratem i pod koniec ich konwersacji , na jego ustach widać było szeroki uśmiech .
- Idziemy ? - zapytałam Avana
- Tak , już , już...

wtorek, 7 maja 2013

Zapraszam

Zapraszam na (nie mojego) bloga http://tlumaczenie-love-criminal.blogspot.com
konta na TT
@JaseyMcCannPL
@JennyRobertsPL
To dla mnie bardzo ważne ;)
Tłumaczenie jest naprawdę świetnie ;*

poniedziałek, 6 maja 2013

IV

Leżałam na plecach już pół godziny i strasznie się nudziłam
- Jade , spalisz się , obróć się na brzuch - zaproponowała Perrie siedząca w cieniu
- Nie , nie pokaże moich pleców - warknęłam . Perrie zmieszana spuściła wzrok
- Przepraszam , zapomniałam - szepnęła
- Jest okej , po prostu nie lubię tego tematu .  - westchnęłam
- Rozumiem , że na pływanie z Tobą nie mamy szans? - wtrąciła się Leigh-Anne. Pokręciłam przecząco głową i bezgłośnie powiedziałam "nie".
Temat , jaki zadręczał moją głowę , to to , że Brad zna i lubi tego Biebera. No bo z tego co wiem , ludzie z 'No trace' nie zaprzyjaźniają się z innymi niebezpiecznymi. Kim takim do cholery jest Justin Bieber ? MA swój gang? Ale przecież gangi nie rywalizują , co oznaczałoby , że Brad z Justinem nie przywitali się w ten sposób. Żadna myśl nie zgadzała mi się i nie łączyła w całość. To wszystko jest jakieś pojebane . 

Leżałam na brzuchu przez półtorej godziny i przyglądałam się bawiącej młodzieży w wodzie , czy na leżakach. Naprawdę nie mam zamiaru pokazywać szramy na plecach . Ten dupek Ricky oszpecił mnie na całe życie. Na samą myśl o tym idiocie , zacisnęłam piąstki . Jeszcze bardziej zepsuła mi ten czas trójka dziewczyn siadających przy stoliku ze słomianą palemką . Obok nich usiadła trójka chłopaków . Przez słońce oblewające moją twarz , nie mogłam ich dokładnie ujrzeć. Natomiast pewna byłam , że te trzy dziewczyny , to Chanel, Victoria i Carla . Przyglądałam się im tak długo póki nie przyszły dziewczyny . Uśmiechnęłam się czując ulgę , że już zaraz opuszczę miejsce w którym znajdują się trzy znienawidzone przeze mnie dziwki. Sprytnie wstałam i ubrałam się , tak , aby nikt nie zauważył blizny na moich plecach.
Wyciągnęłam telefon z torebki i zauważyłam , że przed minutą , dzwonił do mnie brat. Wybrałam jego numer  i po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos 
- Cześć Jade , mam sprawę
- Domyślam się , mów - pospieszyłam go
- Może by jakieś 'cześć' czy coś?
- No mów  - powiedziałam chcąc jak najszybciej dowiedzieć się co mam tym razem zrobić
- Pójdziesz to Ted'a , dasz mu pieniądze  i odejdziesz , tylko musisz na niego uważać
- Jakie pieniądze? - skupiłam się na jednym
- Ty zawsze wszystko musisz wiedzieć - mruknął pod nosem - Sprowadził dla nas prochy , abyśmy je sprzedawali . Ale proszę Ciebie , abyś uważała . Ten typ nie jest ciekawy  - ostrzegł mnie
- Okej , ale niema Ciebie w domu , że mówisz mi wszystko przez słuchawkę? - zapytałam jednocześnie otwierając bagażnik kabrioleta i wsadzając do niego torby plażowe. Zamknęłam klapę i usiadłam za kierownicą
- Nie , aktualnie załatwiam inne sprawy , koperta z pieniędzmi leży na blacie w kuchni. Adres też jest tam zapisany . Nie idź do niego teraz , tylko za jakąś godzinę . Tak się umówiłem , nadążasz? - zapytał kończąc swoją wypowiedź
- Tak, wracam już z plaży do domu , tylko odwiozę dziewczyny. Do zobaczenia !- zakończyłam rozmowę przejeżdżając w lewą stronę palcem po ekranie.
- Co musisz zrobić ? - zapytała pierwsza , Jesy
- Dać kasę jakiemuś dziadowi - powiedziałam obojętnie, odpalając silnik i odjeżdżając z parkingu . Przytaknęła głową ze zrozumieniem i uśmiechnęła się . Odwiozłam dziewczyny po kolei , po czym ruszyłam do domu. Wjechałam do garażu i postawiłam swoje auto , między dwoma innymi. Także moimi. Po stromych schodach wbiegłam do apartamentu.
- Jade? - zapytał Mark z kuchni
- Tak , to ja - zawołałam 
- Avan zostawił Ci robotę - zaczął
- Wiem , zaraz pójdę do tego Ted'a - mruknęłam przerywając mu .
- Słuchaj , uważaj tam , Ten typ ma za sobą wiele złych rzeczy..
- My też - zasugerowałam ponownie wbijając się mu w zdanie
- Tak , tylko że żadna osoba z naszego gangu jeszcze nie zgwałciła nikogo - syknął. Teraz zrozumiałam  dlaczego Avan tak nalegał abym uważała. Powoli skinęłam głową .
- Czaisz? - zapytał wkładając papierosa do ust
- T-tak - jęknęłam - To.. Ja idę się przebrać i zaraz pójdę do tego dziada - mruknęłam wchodząc na schody

Otworzyłam drzwi do garderoby i wybrałam stamtąd zestaw. Chwyciłam go i przewiesiłam na ręce, po czym udałam się do łazienki gdzie przemyłam twarz. Ponownie nałożyłam makijaż i wskoczyłam w wybrane ubrania. Zbiegłam po schodach i z blatu zabrałam kopertę oraz kartkę z adresem
- Powodzenia! - rzucił z salonu chłopak gdy wychodziłam
- Nie dziękuję - mruknęłam.
Wsiadłam do czarnego Range Rovera i w nawigację wpisałam adres mieszkania Ted'a. Poprawiłam koszulę i odpaliłam silnik. Położyłam dłonie na kierownicy i westchnęłam . Pilotem otworzyłam bramę garażową i wyjechałam z terenu willi. Dopiero , gdy wyjechałam z lasu , nawigacja znalazła moją lokację i wskazała drogę. Mknęłam szybko przez asfaltowe drogi , póki nie zatrzymałam się na stacji. Według urządzenia z około godziny miałam być na miejscu , a że mój organizm domagał się kawy , zaparkowałam przed stacją. Zanim wyszłam z samochodu szybko związałam włosy w koka i skierowałam się ku szklanym drzwiom. Rozsunęły się przede mną , a ja weszłam w głąb pomieszczenia. Podeszłam do automatu i wybrałam kawę z mlekiem . Podczas gdy ciecz wlewała się do papierowego kubka , ja rozglądałam się po stacji Shell. Moją uwagę przyciągnął szatyn o brązowych tęczówkach . Wywróciłam oczami gdy go zobaczyłam. Czy ja wszędzie muszę na niego trafiać.Odwróciłam się z powrotem w stronę automatu i wyciągnęłam dłoń , po kubek z kawą. Poczułam na mojej szyi ciepły oddech.
- Co panienka Jade robi na stacji w drodze do Idaho? - zapytał zachrypnięty głos. Nie odpowiedziałam , a po chwili poczułam jak przejeżdża opuszkiem po moim karku ,gdzie znajdywał się tatuaż dziury na klucz. Odwróciłam się szybko , prawie wylewając napój z kubka. Stałam bardzo blisko Bieber'a , prawie stykając się nosami - Skąd masz ten tatuaż? - zapytał szeptem.
- Zrobiłam sobie... D-dawno - jęknęłam . Czyżby wiedział co oznacza ten tatuaż ? Skąd?
- A wiesz.. Mój stary kolega ma taki sam.. W sumie , to wielu z nich. Chyba dobrze wiem co on oznacza - mruknął
- Tak , a co? - zapytałam wciąż pewna siebie. Nikt oprócz dziewczyn i gangu go nie widział , a on nawet nie zna mojego nazwiska , a go widział. To nie jest normalne , mam rację?
- On. należy do gangu , bardzo groźnego gangu - oh , nawet nie wiesz , jak dobrze to wiem - A ty , taka bezbronna , udająca niebezpieczną , skąd możesz mieć go? - zapytał . Uśmiechnęłam się fałszywie
- Oh , widziałam go , zaintrygował mnie - skłamałam wciąż fałszywie się uśmiechając. Uniósł wysoko brwi
- Kim Ty jesteś .... - nie wiedział jak dokończyć - Właśnie , jak masz w ogóle na nazwisko? - szepnął w moje usta. Zawahałam się przed powiedzeniem tego , lecz zaryzykowałam. Pewnie mnie skojarzy z bratem , ale raz się żyję
- Ja , J-a .. Thirwall - szepnęłam , po czym wybiegłam z kawą w ręku. Zostawiłam chłopaka , który stał tam jak słup soli. Wsiadłam do samochodu i odjechałam z podjazdu . 

Wjeżdżając do Idaho Falls , nie czułam się niebezpiecznie , wręcz okolice były piękne. Natomiast będąc coraz bliżej mieszkania tego Ted'a , było mi mało przyjemnie. Okolice przypominały Bronx , który nie słynie z bezpieczeństwa. Zdecydowanie nie. Zaparkowałam bokiem na chodniku , wzięłam kopertę do rąk . Zanim wyszłam z pojazdu , na wszelki wypadek wzięłam ze schowka pistolet. Schowałam go wkładając pod czarne spodenki.Wzięłam głęboki wdech i skierowałam się ku budynku. Obrzydliwego , obdartego budynku. Zapukałam do drzwi parę razy , zanim się otworzyły. Przed moimi oczami ukazał się gruby człowiek , z zarośniętą brodą , aż po szyję . Na brzuchu opinała się beżowa , brudna koszula , z trzema rozpiętymi guzikami od dołu. Z bioder zwisały mu niewyprasowane spodnie. Cecha charakterystyczna kawalera. Fuj.
- Ja przyszłam... oddać pieniądze - drugą część zdania wypowiedziałam pewniej , aby nie wziął mnie za jakąś małą dziewczynkę. Wyciągnęłam dłoń z kopertą . Szybko ją zabrał , a po przeliczeniu pieniędzy uśmiechnął się zadziornie. Nic nie powiedział , więc postanowiłam już iść. Nie zdążyłam się do końca obrócić , a poczułam silną dłoń na ramieniu

________________________________

Cześć ! Przepraszam za moją nieobecność ,
ale byłam na majówce i dopiero wczoraj wróciłam
Kocham Was!

piątek, 26 kwietnia 2013

III.

Wreszcie wyczekiwana przerwa na lunch . Wyszłam spokojnie z klasy , razem z dziewczynami .
- Co jecie ? -zapytała Jesy gdy wyszłyśmy przez tylko drzwi budy , prowadzące wprost na stołówkę . 
- Ja jak zwykle sałatkę - powiedziałam . Wspominałam Wam o tym , że jestem wegetarianką ? Nie ? Więc już wiecie . Reszta dziewczyn powiedziała , że wybiorą , jak dojdziemy . Wzięłam to co chciałam , plus butelkę soku pomarańczowego . W naszej szkole nie ma takiego podziału jak to jest w każdej innej szkole amerykańskiej . Co prawda te najbardziej rozpieszczone dziewczyny jak Chanel  , Martha , Victoria i Carla , zawsze zajmują te same miejsca i Ci niebezpieczni też , ale reszta siada z kim chce . usiadłyśmy blisko stolika , gdzie siedział Alfredo , chłopak w którym już od dawna podkochuje się Jesy  .Nawija o tym , jaki to on nie jest przystojny i jaki z niego kurewski Badboy . Zawsze starałyśmy się pomóc jej w zaimponowaniu mu , ale ona przy nim wymiękała . Zaczęłyśmy konsumować jedzenie . 
- Jade , widzisz jaki ten cały Justin jest seksowny? - szepnęła na ucho Perrie przygryzając wargę . Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w stronę szatyna. Ten natomiast patrzał w stronę stolika z dziewczynami wymienionymi powyżej  . Nie wiem , co jest tam takiego ciekawego , ale coż ... Zabrałam się za dalsze jedzenie . Edward cały czas spoglądała na stolik obok myśląc , że tego nie widzą . Po skończonym posiłku , dziewczyny poszły na trawnik , bo zostało jeszcze około 10 minut , a ja skierowałam się do łazienki . Wchodząc na białe drzwi , usłyszałam jęki . Kto się pieprzy w szkolnej toalecie ? M.A.S.A.K.R.A.
Szczerze mówiąc odechciało mi się sikać , a byłam strasznie ciekawa , kto TO robi . Wiem , że to nie jest normalne , ale chciałabym zobaczyć ich miny , gdy mnie zobaczą , po szybkim numerku . Głosy się nasilały , a ja myślałam , że zaraz zwymiotuję . Naprawdę . Po niecałych dwóch minutach zamek w drzwiach się przekręcił , a z kabiny wyszła Chanel , a za nią..Justin . Dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana . Uśmiechnęłam się do niej fałszywie . Bieber podszedł do niej , wpił się w jej usta 
- Tego było mi trzeba , kocie - mruknął wychodząc z damskiej toalety.
- Zazdrosna jesteś? - zapytała dziewczyna wytykając język . 
- Niekoniecznie , ale mogłabyś chociaż zapiąć rozporek i uczesać włosy  - rzuciłam. - I umyj ręce , bo pewnie lodem się ubrudziłaś - dodałam wychodząc i zostawiając dziewczynę w pustej łazience . Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej książki od fizyki . jak to miałam w zwyczaju - trzasnęłam drzwiczkami i poszłam w stronę sali posyłając wszystkim wrogie spojrzenia . Nie dane było mi dojść bez przeszkód do sali , bo Bieber stanął przede mną tarasując mi drogę
- Czego ? - zapytałam
- A nic .. Po prostu nie wiedziałem , że dziewczyna , która dała mi narkotyki , chodzi ze mną do szkoły - powiedział pusto
- Świetnie , coś jeszcze ? - zapytałam znudzona
- Może - odparł podchodząc bliżej , wywróciłam oczami  , na co jego mięśnie momentalnie się napięły .
- Co to było? - zapytał wkurzony. Nie do końca zrozumiałam o co mu chodzi
- Możesz jaśniej? 
- Nigdy. Nie. Wywracaj. Oczami. Do. Mnie. Zrozumiałaś? - zapytał z zaciśniętymi zębami. Myśli , że może mi rozkazywać ? Idiota . 
- Intruz - syknęłam mu do ucha przechodząc obok niego i kompletnie ignorując jego poprzednie słowa. Doszłam do sali i zdenerwowana weszłam do środka , gdzie nie było jeszcze nikogo . W końcu dopiero za dwie minuty zadzwoni dzwonek , więc nie ma się co dziwić . Wyciągnęłam książki na ławkę i obserwowałam pogodę za oknem . Nim się nie zorientowałam , w klasie był nauczyciel , który sprawdzał obecność . 

Wyszłam z budynku , trzymając kurtkę w rękach 
- Idziemy dzisiaj na plaże? - zapytałam czując , jak słońce grzeje jeszcze bardziej niż wcześniej . Wszystkie z entuzjazmem zgodziły się na to . - Więc..Podjadę po Was - uśmiechnęłam się 
- Czym ? - Perrie dobrze wie , że mam czym pojechać , lecz lubi robić z siebie idiotkę
- Moim nowym Mustangiem ? Zadowolona ?- zapytałam udając fochniętą , lecz nie wyszło mi to . - Cokolwiek... O której mam być ?
- Będziemy czekać wszystkie na przystanku obok Aqua Parku - powiedziała za całą czwórkę Jesy
- Jasne , więc widzimy się później - już chciałam im pomachać , lecz Laigh zapytała
- To ty nie jedziesz autobusem ? 
- Nie , zadzwonię do Brada , on po mnie przyjedzie - uśmiechnęłam się na myśl o tym słodkim chłopaku. Wszystkie zaczęły poruszać zabawnie brwiami
- Wiesz , że jest w Tobie zakochany ? - zapytała brunetka
- Wiem , ale jest fajny - zachichotałam - Dobra , nieważne , do zobaczenia ! - wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek i zadzwoniłam pod wybrany numer
- Halo ? 
- Cześć Brad , przyjedziesz po mnie ? - zapytałam słodziutkim głosikiem
- Jasne , będę za pięć minut - powiedział i rozłączył się , zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Stałam tam sama , aż nie podszedł do mnie Bieber.
- Na co czekasz ? - zapytał zachrypniętym głosem
- Na podwózkę. - odparłam krótko
- A Ja idę na autob..- przerwałam mu
- Nie obchodzi mnie , co będziesz robił - rzuciłam zimno . Poczułam na biodrach dłonie i jak czyjeś usta stykają się z moim policzkiem. Odwróciłam się w stronę winowajcy - Hej Brad - powiedziałam uśmiechnięta
- Cześć Jade. - uśmiechnął się słodko , po czym przeniósł wzrok na chłopaka obok - Siema , Bieber- przywitali się męskim uściskiem , a ja nie wiedziałam skąd się znają .
 -  Siema , Weene  - odpowiedział mu 
- Idziemy? - skierował pytanie do mnie. Przytaknęłam delikatnie głową - Justin , podwieźć Cię - zapytał , przez co moja szczęka się zacisnęła
- Jeżeli to nie problem - podrapał się po karku . Tak , to jest problem
- Więc chodź z nami - powiedział brunet. Złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę sportowego auta . Nie wiem , co powstrzymało mnie , od  wyrwania ręki , ale była to jakaś siła wyższa. Usiadłam na miejscu pasażera z przodu i włączyłam swoją stacje radiową - Jakieś plany na dziś ? Jade? - Nie chciałam mówić , co mam zamiar robić przy Biebsie , ale jednak to zrobiłam
- Idę dzisiaj na plaże z Jesy , Peririe i Leigh - uśmiechnęłam się przyjaźnie . 
- Aha - odpowiedział krótko i zaczął prowadzić rozmowę z drugim pasażerem .

W domu , przebrałam się w swoje strój ; czerwoną górę i czarny dół , za co założyłam fioletową , luźną bluzkę i jeansowe spodenki . Na stopy wsunęłam japonki , na nos okulary , a na łokieć , plażową torbe . 
- Avan! - krzyknęłam wychodząc ze swojego pokoju - Mój nowy samochód w garażu ?- zapyatłam wciąc się wydzierając . Usłyszałam jedynie stłumione 'tak' i ruszyłam ku wyjściu
- Miłej zabawy  - pożegnał mnie Brad . Wsiadłam do samochodu i wyjechałam za bramę . Mieszkamy za lasem , na potrzeby gangu , co czasami utrudnia sprawę , lecz szkoła nie jest daleko , jak się pójdzie na skróty . Jechałam ostrożnie uważając , aby nie zarysować Forda , co zmuszało mnie do wolnej jazdy , przez ten cholerny las . Po niecałych piętnastu minutach podjechałąm na przystanek , gdzie czekały dziewczyny , Wsiadły do kabrioletu , podgłośniły jakieś Pop'owe radio i zaczęły się wygłupiać . Ja z nimi . Były dwa wolne , obok siebie miejsca , które zajęłam parkując samochód po środku , tak , aby nikt parkujący nie mógł go zarysować . I tak nikt się tu nie zmieści . Wyszłyśmy uśmiechnięte i rozłożyłyśmy na piasku dwa koce . Zrobiłam sobie z Leigh zdjęcie


___________________________

cześć kochani ! Już trzeci rozdział ! Yay ! Właśnie . Trzeci rozdział i tysiąc wyświetleń ! Jesteście kochani !! Proszę , o komentarze ;)

wtorek, 23 kwietnia 2013

II.

Usłyszałam nawoływanie mojego imienia . Obróciłam się , sprawdzając skąd dochodzi ten dźwięk . W końcu zauważyłam Aarona z Leigh , którzy pokazują ręką , abym do nich podeszła
- Tak ? - zapytałam poprawiając w ręku kopertówkę .
- Mamy sprawę - powiedział , patrząc na mnie znacząco Aaron . Przytaknęłam , chcąc , aby wyjaśnił mi , co tym razem mamy zrobić - Widzisz tego chłopaka ? - subtelnie pokazał dłonią na chłopaka - Zgaduję , że 25 lat , wyglądał jak Alfons , ze względu na dziewczyny , które go otaczały . Siedział na kanapie z nogami szeroko rozstawionymi , a przy obu bokach siedziały przyklejone po 2 dziewczyny . Nie był jakoś porywczo przystojny więc - albo jest bogaty , albo dobry w łóżku. Skądś kojarzyłam tą mordę , lecz nie mogłam skojarzyć skąd - To jest Ricky - Teraz wszystko sobie przypomniałam! Ricky to tez pieprzony przywódca gangu "Viewfinder" , do którego mam zakaz zbliżania się . Niestety , on nie ma zakazu zbliżania się do mnie . Spojrzałam z powrotem na chłopaka Leigh . Zmarszczyłam brwi
- I co w związku z tym? - zapytałam lekko zdenerwowana
- On chce... zrobićCiKrzywdęWięcMuszimyUciekaćStądJakNajszybciej - powiedział to bardzo szybko , ale po chwili przeanalizowałam wszystkie słowa ,na które źrenice natychmiast się rozszerzyły , a powieki podniosły jeszcze wyżej niż zawsze
- Kurwa - przeklęłam - Dlaczego on chce mi coś zrobić? - lekko zapiszczałam , lecz było zbyt głośno , by ludzie zwrócili na to uwagę .
- Chodzisz sama po całym klubie już od 2 godzin , a on musi mieć zawsze to , czego chce ... Więc.. Jesteś jego kolejnym celem - powiedział i mocniej przytulił do siebie brunetkę . - Ale musimy wyjść stąd jak najmniej zauważeni . On może Ciebie zatrzymać , jeżeli Ciebie zobaczy .
- Czyli idziecie ze mną , czy mam wyjść sama? - powiedziałam zdezorientowana
- Wyjdziemy razem , ale musimy załatwić Ci jakiegoś partnera , dzięki któremu nie będziesz rzucała się mu w oczy . Czekajcie tutaj moment , wiem , kto to będzie - powiedział po czym odszedł . Wtuliłam się w ramiona przyjaciółki , a gdy się od niej odciągnęłam , napisałam SMS'a do Jesy i Perrie , że wychodzimy i że zobaczymy się jutro w szkole . Zaraz po chwili zjawił się Aro i Brad .
- Idziemy ? - szepnął do ucha chłopak , który złapał mnie za rękę
- Tak - przytaknęłam głową i starając się niezauważalnie , wyszliśmy z klubu . Dopiero za rogiem puściliśmy swoje ręce i razem doszliśmy do domu . Leigh postanowiła , że będzie u Nas spać , bo większość książek i tak ma w szafce  ,  a ubrania , przecież mogę jej pożyczyć . Weszliśmy we czwórkę do domu . Pierwsze co , to skierowałam się do pokoju brata , żeby poinformować go o tym , że już jesteśmy.
PUK PUK
- Proszę ! - rozbrzmiał stłumiony głos Avan'a
- Już jesteśmy!
- Dużo piłaś ? - otwierając drzwi
- Nie , mam chuchnąć? - zapytałam uśmiechając się blado
- Ej , coś się stało? - zapytał z troską w głosie
- Porozmawiaj o tym  z Aaronem  - powiedziałam i zeszłam na dół
- Aar! Mój braciszek chce z Tobą porozmawiać! - zawołałam chłopaka , który siedział w kuchni . On pobiegł na górę , a ja pogadałam chwilę z Leigh , po czym położyłam się spać .

"Come on Skinny Love , just last the year" - Obudziły mnie słowa piosenki Birdy - Skinny Love . Jeszcze niedawno uwielbiałam tą piosenkę , ale trzy dni po ustawieniu jej jako dzwonek , zaczęłam ją nienawidzić . Do drzwi od mojego królestwa ktoś zapukał
- To ja , mogę do garderoby ? - usłyszałam damski głos , więc byłam pewna , że to Leigh
- Pewnie , wchodź ! - zawołałam . Weszła - Jak się spało? - zapytałam poruszając w górę i w dół brwiami . Delikatnie się zarumieniła , a ja wstałam z łóżka
- Ciepło było ... wygodnie... wyspałam się - przygryzła wargę .
-Dobra , dobra , nie tłumacz się . Wierzę , że Aaron jest dobry w te klocki - ponownie poruszałam brwiami w zabawny sposób
- Jesteś pojebana - stwierdziła i delikatnie walnęła mnie w ramie .
-Dobra , wybierz sobie ubrania , a ja idę się umyć - powiedziałam chichocząc . Pociągnęłam za klamkę i przedostałam się do średniej wielkości pomieszczenia . Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic , z którego lała się już woda . Przekręciłam kurek w dół , chcąc poczuć na skórze cieplejszą wodę i wzięłam do ręki kokosowy żel pod prysznic . Wtarłam dokładnie w swoje ciało i wyszłam spod kabiny . Owinęłam swoje ciało ręcznikiem i na elektryczną szczoteczkę nałożyłam pastę ELMEX. Dokładnie wyszczotkowałam zęby i po wypłukaniu ich , przebiegłam przez mój pokój do garderoby . Założyłąm białą bluzkę z nadrukiem , jak to mam w zwyczaju - CZARNE krótkie spodenki , w które włożyłam bluzkę i  na koniec getry sięgające za kolana . Wybrałam czarne , odpowiednie buty i z nimi w rękach zeszłam do salonu . Tam czekała już Leigh ubrana w moje rzeczy
Uśmiechnęłam się do niej i przywitałam z całą bandą chłopaków . Do torby szkolnej włożyłam jedynie butelkę wody , bo dzisiaj mamy WF i założyłam buty . Wyglądałam świetnie













Uśmiechnęłam się do niej i przywitałam z całą bandą chłopaków . Do torby szkolnej włożyłam jedynie butelkę wody , bo dzisiaj mamy WF i założyłam buty . Wyglądałam świetnie









- ej , ej , Młoda ! Załóż kurtkę , nie będziesz w szkole taka roznegliżowana - oczywiście odezwał się mój braciszek . Spojrzałam na niego z groźną miną , nie odzywając się wzięłam z wieszaka skórę , po czym założyłam na swoje ramiona .
- Wychodzimy - warknęłam w stronę dziewczyny . Biedna , musiała przeżyć , że wyżywałam się na niej .

Wiecie co mnie najbardziej denerwuję ? To , że muszę tłuc się w tych cholernych autobusach , mimo , że w garażu stoją trzy moje samochody . Mam "nie wzbudzać podejrzeń"  . Co prawda Avan obiecał mi , że już od jutra będę jeździć starym , ale odpicowanym , czarnym Fordem Mustangiem , ( ZDJĘCIE ) .
Wchodząc do autobusu , zauważyłam twarz chłopaka , któremu dawałam wczoraj narkotyki . Ciekawe , gdzie jedzie .
- Kojarzysz tego ? - szepnęła na ucho , wskazując na tajemniczego szatyna
- Nie , a co z nim nie tak?
- Dziwne , że nie wiesz , bo on , moja droga jest niebezpieczny , a może nawet bardziej niebezpieczny od Ciebie
- Jak ma na imię? - zapytałam zaciekawiona
- Justin , Justin Bieber - szepnęła . Wszystko jasne . To ten chłopak , którego boi się całe liceum i który przywłaszczył sobie trzecie piętro w szkole . Nikt tam nie chodzi , oprócz mnie. Nigdy nie bałam się na przerwach tam zajść , zapewne oni także wiedzieli , że nie pomogę nikomu w zbudowaniu zamku z piasku , ewentualnie go zburzę , więc wchodziłam tam , nie słysząc wyzwisk , ani wyrażania chęci bojki w sposób fizyczny . Przez to , że 3 piętro było "Ich" to ludzie spóźniali się na lekcje , bo podczas przerwy nie mogli tam pójść . Ja zawsze , gdy łazienki na dole były zajęte , szłam na górę. Tak samo było z automatem . Automat na samej górze był o wiele lepszy i większy niż niżej .
Wchodząc na dziedziniec , wiele twarzy zwróciło uwagę na grupkę ludzi idących z przystanku do szkoły . Przez to , że wśród tych ludzi , większość była raczej " niebezpieczna"  ,więc szybko odwrócili głowy i zajęli się swoimi sprawami , wciąż spoglądając na nas kątem oka . Już przy schodach , dobiegły do mnie i Leigh-Anne  Jesy i Perrie .Przywitałyśmy się całusami w policzek i w czwórkę ruszyłyśmy do środka . Drzwi otworzył nam jakiś chłopak , bo taki zawsze się znajdzie , i skierowałyśmy się ku szafek . Wpisałam swoją kombinacje do szafki nr 29 . Wpakowałam do środka niepotrzebne książki i kurtkę , a następnie wyjęłam książki od Matematyki . Hmmm.. Lekcja z tym Justinem , z tego co kojarzę . Podeszłam do automatu , gdzie zamówiłam sobie batona musli , którego po chwili skonsumowałam . Dzwonek zadzwonił nie długą chwilę po tym , jak podeszłam pod salę . Weszłam do klasy i usiadłam w ostatniej ławce . Nigdy nie uczyłam się dobrze.. może to dlatego , że mój czas zajmowały misje , imprezy i tak dalej...? Zapewne. Nigdy nie miałam i nie będę miała normalnego życia . Dobrze mi z tym . Ławkę obok mnie zajął ten cały Justin . Nie wiem , czego tu się bać . Muszę powiedzieć , że wyglądał dzisiaj seksownie . Oblizałam wargi koniuszkiem języka i przeniosłam swój wzrok na tablicę . Niestety wiedziałam , że jakaś dziewczyna z ławki przede mną się mi przygląda z szeroko  otwartymi oczami
- Czego ? - syknęłam w końcu nie mogąc już wytrzymać jej denerwującego spojrzenia .
- Ym..Nic .. Ja tylko - jąkała się , więc jej przerwałam
- Odwróć się , kuźwa - warknęłam zdenerwowana . To tylko wzmocniło jej strach i odwróciła się . I tak była jedną z odważniejszych , skoro przyglądała mi się tak długo , a potem jeszcze się odezwała  . Całą sytuację widział Bieber. W połowie lekcji , na moją ławkę dostała się karteczka  zgnieciona w kulkę . Rozwinęłam ją i przeczytałam
"Seksowne nogi 
J"
Nie powiem , zdziwiło mnie to , że Justin to napisał , ale nikt inny nie miałby odwagi i tylko on uśmiechał się jak idiota . Zgniotłam kartkę jeszcze mocniej i rzuciłam do kosza , który jest na drogim końcu sali . Trafiłam.
- Kto tutaj rzuca? - nie chciałam się przyznawać , a wszyscy uczniowie wiedzieli , że to ja. Zmroziłam wzrokiem jednego z przeciętniaków , a ten jak na zawołanie podniósł rękę
- To ja , prze-pana. - przyznał się jąkając chłopak . Uśmiechnęłam się zwycięsko
- Marsz do dyrektora ! - pokazał palcem wskazującym na drzwi